Wkrótce ma zakończyć się proces "Froga". "Nie widzę u oskarżonego żadnej poprawy"

Wyrok w sprawie Roberta N., pseudonim Frog, ma zapaść 15 lutego - poinformował portal tvnwarszawa.pl. W środę w Sądzie Rejonowym dla Warszaw-Mokotowa obie strony wygłosiły mowy końcowe.

Rozprawa dotyczyła wydarzeń sprzed ponad sześciu lat. W czerwcu 2014 r. do internetu trafił film, na którym widać, jak Robert N. jadąc ulicami Warszawy, wjeżdża na skrzyżowania na czerwonym świetle, prowadzi auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ściga się z motocyklistami. 

Nagranie z przejazdu przez pięć stołecznych dzielnic opublikowane w internecie wywołało oburzenie. Bo N., jak wyliczył później biegły sądowy, podczas 12-minutowej jazdy popełnił ponad 100 wykroczeń. Przede wszystkim przekraczał dozwoloną prędkość (np. na Trasie Siekierkowskiej jechał 227 km na godz.), ale też ignorował czerwone światło, przejeżdżał podwójną ciągłą linię, jechał pod prąd itd.

Zobacz wideo 25-latek staranował szlaban i wjechał na tory podczas ucieczki przed policją

Wcześniej, w lutym, na trasie między Jędrzejowem a Kielcami, Frog, jadąc z dużą prędkością, miał zmuszać innych kierowców do gwałtownego zjeżdżania i zmian toru jazdy oraz nie reagował na sygnały policji, która chciała go zatrzymać.

Robert N. ma usłyszeć wyrok 15 lutego. Prokuratura: Ulica to nie scenariusz gry komputerowej

Podczas rozprawy prokuratorka Monika Mieczykowska z Prokuratury Okręgowej w Płocku stwierdziła, że zebrane dowody jasno wskazują, że w czerwcu 2014 r. w Warszawie pojazdem kierował właśnie Robert N. - Jeżeli chodzi o kwestie oceny stopnia zagrożenia spowodowanego przez Roberta N., zarówno w trakcie przejazdu po Warszawie, jak i w Kielcach, jawią się jako oczywiste w świetle zebranego materiału dowodowego - powiedziała cytowana przez portal tvnwarszawa.pl.

W kontekście zdarzeń z Warszawy Mieczykowska wspomniała o znacznym przekroczeniu prędkości, przejeżdżaniu przez kolejne skrzyżowania na czerwonym świetle, jeździe po prąd i zmuszaniu innych uczestników ruchu do - jak to określiła - "ratunkowych manewrów". Z kolei w przypadku przejazdu na trasie Jędrzejowo-Kielc biegły ustalił, że oskarżony "sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo dla życia, zdrowia wielu osób, mienia w wielkich rozmiarach", a prędkość prowadzonego przez niego mercedesa wyniosła około 247 km/h. 

- Ja nie widzę u oskarżonego żadnej poprawy [...]. Ulica to nie tor, ani scenariusz gry komputerowej, na przykład GTA ["Grand Theft Auto" - red.], którą czasami obserwuję, a mój młodszy syn w nią gra [...]. Nie chciałabym, wysoki sądzie, spotkać oskarżonego na swojej drodze, kiedy będę prowadziła pojazdy - powiedziała Mieczykowska. Przypomniała też, że w 2014 r. N. nie miał uprawnień do prowadzenia pojazdów. Prokuratura chce, by wobec oskarżonego sąd wymierzył karę pięciu lat więzienia i orzeczenia zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres ośmiu lat.

Obrońca Froga przekonywał z kolei, że jego klient zdążył już zapewnić, że "nie popełniłby ponownie takiego błędu". Dodał, że wobec N. powinien być stosowany raczej Kodeks wykroczeń drogowych, a nie ew. odpowiedzialność karna. Jak podał portal tvnwarszawa.pl, obrona wnosi o uniewinnienie oskarżonego. 

Przypomnijmy, że na początku 2020 r. Robert N. został skazany w innej sprawie na półtora roku bezwzględnego więzienia i osiem lat zakazu prowadzenia pojazdów. We wrześniu sąd II instancji utrzymał ten wyrok. 

Więcej o: