Zarząd Transportu Miejskiego na początku epidemii koronawirusa podjął decyzję o dezaktywowaniu tzw. ciepłych guzików, które otwierały drzwi oraz informowały kierowcę o zamiarze opuszczenia pojazdu na przystanku "na żądanie". "Ciepłe guziki" wyłączono z powodu obaw o możliwość transmisji koronawirusa na powierzchni dotykanej przez wielu pasażerów.
Kierowcy autobusów i tramwajów byli zobowiązani do otwierania drzwi nawet wtedy, kiedy do pojazdu nikt nie wsiadał. "Z powodu niskich temperatur, w ostatnich dniach pojawiło się wiele głosów pasażerów, że w autobusach i tramwajach jest zbyt chłodno. Dlatego od początku kursowania 1 lutego przywracamy funkcjonowanie ciepłych guzików oraz przystanków na żądanie" - przekazał ZTM.
ZTM podkreślił, że przywrócenie "ciepłych guzików" i przystanków "na żądanie" nie oznacza rezygnacji z pozostałych obostrzeń sanitarnych. W pojazdach komunikacji miejskiej nadal obowiązują limity pasażerów, nakaz zasłaniania ust oraz nosa, trzeba zachowywać odpowiedni dystans społeczny od innych współpasażerów.
Po każdym zajeździe do zajezdni, pojazdy warszawskiego transportu publicznego są czyszczone i dezynfekowane, a powierzchnie, których dotykają pasażerowie, dezynfekowane. "Obserwacje, prowadzone przez ZTM pokazują, że w pojazdach nie ma przepełnień ponad wyznaczone limity, co ułatwia zachowanie dystansu społecznego. Opinie i analizy epidemiologów mówią, że transport publiczny nie jest miejscem, w którym jest się szczególnie narażonym na zarażenie" - podkreślono w komunikacie ZTM.