Warszawski ratusz poinformował w oficjalnym komunikacie o wchodzącej od początku roku zmianie dotyczącej możliwości stosowania żeńskich form nazw stanowisk pracowniczych. "Poza wymienionymi w ustawie o pracownikach samorządowych stanowiskach takich jak sekretarka, sprzątaczka, telefonistka, praczka czy szwaczka wprowadzamy możliwość stosowania żeńskich form nazw wszystkich stanowisk w Urzędzie" - czytamy w informacji na stronie ratusza.
Od 1 stycznia pory każda z kobiet pracujących w stołecznym urzędzie będzie mogła - choć nie będzie musiała - używać żeńskiej formy swojego stanowiska w komunikacji zewnętrznej i wewnętrznej, w tym na stronach internetowych i komunikatach prasowych, w stopkach wysyłanych e-maili, nagłówkach pism urzędowych, wizytówkach czy tabliczkach przydrzwiowych. Zmianę zapowiadał wcześniej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Będzie ona też dotyczyć nazw niektórych stanowisk obejmowanych przez mężczyzn (tam, gdzie zwyczajowo dla danego stanowiska przyjęta była nazwa żeńska) - dla tych pracujących w sekretariacie pojawi się określenie "pracownik sekretariatu".
Ze zmiany cieszy się m.in. Katarzyna Łęgiewicz, burmistrzyni Ochoty, która żeńskiej formy swojego stanowiska używała już wcześniej. - Było zdziwienie, że "jak to burmistrzyni", ale wtedy mówiłam: "ale jest mistrzyni". [Burmistrzyni] jak mistrzyni sportowa - powiedziała w rozmowie z TVN 24, tłumacząc, jak przekonywała współpracowników do używania żeńskiej formy w odniesieniu do jej stanowiska.
Ratusz chce także zaapelować do Sejmu o wprowadzenie zmian w ustawie o samorządzie - tam również nie ma form żeńskich (z wyjątkami niektórych stanowisk, np. sekretarka czy telefonistka), a jeśli zmianę by wprowadzono, to żeńskich końcówek można by także używać na urzędowych wizytówkach czy pieczątkach. Pomysł skrytykował wiceprzewodniczący Rady Warszawy Dariusz Figura z PiS. - Nazwanie kogoś "prezydentką" nie zwiększa kompetencji ani nie buduje godności - powiedział w rozmowie z Interią.
Językoznawcy zwracają uwagę, że mamy do czynienia nie tyle z wprowadzaniem, ile z powrotem żeńskich końcówek do łask - były one popularne już w XIX wieku, a ujednolicenie form nastąpiło na dobre w okresie PRL, gdy propagowano powszechne stosowanie męskich form na mocy tzw. równości socjalistycznej. W II RP w prasie i publikacjach naukowych pisano m.in. o doktorkach, świadkiniach, powstańczyniach czy profesorkach, co nikogo wówczas nie dziwiło.