W piątek prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował na Twitterze, że nie wyraził zgody na organizację Marszu Niepodległości, który 11 listopada miał przejść ulicami stolicy. Na jego decyzję wpływ miała negatywna opinia sanepidu.
"Opinia inspekcji sanitarnej, o którą również wystąpił wojewoda, wskazuje na trudną sytuację epidemiczną, szczególnie w Warszawie i całym Mazowszu. Wydarzenie jest zgłoszone, więc jako miasto możemy podjąć kroki. W pandemii, gdy mamy negatywną opinię Sanepidu, zawsze zakazujemy zgromadzeń i do tej pory sądy te zakazy podtrzymywały. Wyjaśniam też, że w sytuacji wydarzeń spontanicznych rozwiązać je może Policja, nie urząd" - napisał Trzaskowski. Przypomnijmy, że od 2017 r. Marsz Niepodległości jest zarejestrowanym zgromadzeniem o charakterze cyklicznym.
Pisząc o "wydarzeniach spontanicznych" Trzaskowski miał na myśli manifestacje organizowane po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji. O tym, dlaczego prezydent stolicy nie miał narzędzi do ich ew. rozwiązania, poinformowano na stronie urzędu miasta. "30 października w Warszawie odbyły się spontaniczne zgromadzenia publiczne w trzech miejscach. Szacuje się, że łączna liczba uczestników zgromadzeń wynosiła wówczas ok. 100 tys. osób. Mimo tak dużej liczby osób prezydent m.st. Warszawy nie mógł zakazać zgromadzeń spontanicznych, gdyż - na co wskazuje nazwa - nie są wcześniej rejestrowane i nie są zgłaszane żadnym organom publicznym" - wskazano.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, organizatorzy wydarzenia odwołali się od tej decyzji do Sądu Okręgowego w Warszawie. Ten nie podzielił ich argumentów i w sobotę oddalił zażalenie.
Postanowienie było jednak nieprawomocne, tak więc w niedzielę po południu przedstawiciele Stowarzyszenia Marsz Niepodległości złożyli do sądu apelacyjnego zażalenie na rozstrzygnięcie, które zapadło w I instancji. Potwierdził to pełnomocnik Stowarzyszenia Adam Janus.
Sąd apelacyjny ma rozpatrzyć zażalenie w ciągu 24 godzin od dostarczenia akt.
Pod koniec października prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz zapowiedział, że organizacja wykorzysta "wszystkie środki prawne", by marsz 11 listopada odbył się tak samo, jak w poprzednich latach. "Jeśli Trzaskowski mówi, że obecne demonstracje są spontaniczne i można w nich uczestniczyć, to my też będziemy mieli spontaniczne zgromadzenie" - napisał na Twitterze Bąkiewicz.
O to, by w tym roku zrezygnować z organizacji Marszu Niepodległości zaapelował premier Mateusz Morawiecki.