W stolicy w piątek wieczorem odbywa się protest w związku z czwartkowym orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. Orzekł on, że aborcja w przypadku podejrzenia ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z ustawą zasadniczą.
Ulicami miasta w piątek maszeruje wielotysięczny tłum. Po godz. 17 stołeczna policja poinformowała że na placu Zamkowym wśród zebranych ludzi "pojawiły się grupki osób ze środowisk pseudokibicowskich". "Dążono do konfrontacji. Na miejscu działania natychmiast podjęli policjanci prewencji skutecznie to uniemożliwiając" - czytamy na Twitterze. Podano także, że w rejonie Wisłostrady i ul. Karowej reagowano na zachowania pseudokibiców, którzy "zagrażali bezpieczeństwu innych osób, a także używali pirotechniki".
Po godz. 18 Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że "interwencje policjantów w rejonie Starego Miasta wywołały agresywne zachowania grup pseudokibiców, rzucających racami w kierunku innych ludzi i funkcjonariuszy". "Policjanci użyli środków przemocy bezpośredniej w postaci siły fizycznej i granatów hukowych. Dotychczas zatrzymano kilkanaście osób" - czytamy w komunikacie.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło również w rejonie ronda de Gaulle'a i Nowego Światu. KSP podała, że miała miejsce "agresja pomiędzy dwoma grupami młodych ludzi". "Rzucano różnymi przedmiotami, atakowano się fizycznie, używano pirotechniki" - piszą funkcjonariusze.
- Marsz szedł spokojnie, w pewnym momencie w okolicy ronda de Gaulle'a wszyscy nagle zwolnili, a wśród protestujących zaczęło się pojawiać coraz więcej osób ubranych na ciemno, z koszulkami z hasłami narodowymi i w strojach moro. Niektórzy mieli białe opaski na rękach. Potem momentalnie zrobiła się panika, za to... zniknęła policja. Wcześniej widziałam na trasie ich i żandarmerię, tam w moment - nikogo - opisuje dziennikarka Gazeta.pl obecna na marszu. Jak dodaje, osoby te zaczęły rzucać w tłum racami, ludzie zaczęli krzyczeć 'pułapka, uciekajcie'. - Kto mógł - ten uciekał. Karetka w tamtą stronę pojechała, więc domyślam się, że ktoś został ranny. Oni idą na trasie całego marszu i po prostu mieszają się w tłum - dodaje.
"Na demonstrację właśnie wpadli naziole z gazem i płonącymi racami. Policja dojechała, ledwo ledwo na czas" - pisała na Twitterze posłanka Zielonych Urszula Zielińska. "Na rondzie de Gaulla bijatyka. Protestujący atakowani przez mały grupki napastników" - opisywał Mariusz Piekarski z RMF FM.
"Naziole rzucili się na pokojowych demonstrantów. Dostałem flarą w twarz" - napisał na Twitterze szef stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa Jan Śpiewak.
Demonstracje odbywają się w piątek również w wielu innych miastach kraju. RMF FM podało, że według różnych szacunków w warszawskim marszu wzięło udział od 50 do 80 tys. osób.