O sprawie zrobiło się głośno w maju ubiegłego roku, kiedy to młoda dziewczyna uderzała młotkiem w nos rzeźby amorka, stanowiącego element znajdującej się w Dolince Szwajcarskiej fontanny. Stołeczny konserwator zawiadomił prokuraturę, która w lutym tego roku rozpoczęła proces.
Julia S. usłyszała zarzut uszkodzenia zabytku. Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków, za zniszczenie takich elementów grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia - przypomina "Wyborcza".
W poniedziałek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wydał wyrok w tej sprawie. Julia S. została skazana na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Ponadto musi zapłacić 5 tys. zł nawiązki na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków, a także pokryć koszty procesu.
- Wina i okoliczności popełnionego czynu nie budzą najmniejszej wątpliwości. Oskarżona opowiadała, że została nakłoniona do zniszczenia rzeźby przez jedną ze znajomych, zrobiła to tak naprawdę bez jakiegokolwiek uzasadnienia - powiedziała sędzia Magdalena Zając-Prawica.
W trakcie wygłaszania uzasadnienia sędzia wskazała na postawę oskarżonej. Zaledwie dzień po zniszczeniu rzeźby oskarżona opublikowała wpis w mediach społecznościowych. - To, co się stało, w ogóle nie powinno mieć miejsca i serio, mega żałuję, że to zrobiłam. Pewnie jestem mega głupia. Nie będę mówić, co mną kierowało, że to zrobiłam, bo to jest bardziej moja prywatna sprawa, ale chciałam serio wszystkich przeprosić za to - przyznała.
Podczas procesu, który rozpoczął się przed sądem w lutym tego roku Julia S. przyznała się do prokuratorskiego zarzutu i wyraziła skruchę. Zdradziła również, że w chwili niszczenia rzeźby znajdowała się pod wpływem alkoholu.