Rafał Trzaskowski zawiadomi prokuraturę ws. działki na Kamionku. Opinie prawne "miażdżące dla ratusza"

Rafał Trzaskowski poinformował, że złoży zawiadomienie do prokuratury w sprawie sprzedaży w 2016 roku terenu na osiedlu Kamionek i poprosi o "zbadanie sprawy" oraz "wyjaśnienie wszystkich wątpliwości". Zawiadomienie ma zawierać liczne opinie prawne, które są miażdżące dla ratusza i dotyczą m.in. sprzedaży działki znajdującej się w rejestrze zabytków.

"Podjąłem decyzję o złożeniu zawiadomienia do prokuratury w trybie interesu społecznego i przekazaniu dokumentów, w tym wszystkich opinii prawnych dot. sprzedaży działki na Kamionku z 2016 r. Z prośbą o zbadanie sprawy i wyjaśnienie wszystkich wątpliwości" - poinformował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Odniósł się tym samym do sprawy zabytkowej działki na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych, którą w 2016 roku sprzedano za ponad 38 milionów złotych. Aktywiści od lat alarmowali o licznych nieprawidłowościach, których mieli się dopuścić przedstawiciele ratusza (wówczas pod rządami Hanny Gronkiewicz-Waltz).

Trzaskowski zawiadomi prokuraturę ws. zabytkowej działki na Kamionku. Opinie "miażdżące"

Jak opisuje "Wyborcza Warszawa", chodzi o dwa hektary terenu przy parku położonego w okolicy ul. Stanisława Augusta. W sierpniu 2016 ratuszowe Biuro Gospodarowania Nieruchomościami (dziś już nie istnieje) zbyło go podczas licytacji za 38,3 miliona złotych. Został kupiony przez firmę Leoset, a od niej nabył go jeden z czołowych inwestorów w stolicy, Dom Development. Firma już sprzedaje mieszkania w blokach, które mają zostać oddane do użytku jesienią przyszłego roku.

Aktywiści stowarzyszenia Miasto Jest Nasze nagłośnili, że licytowany teren figurował w rejestrze zabytków, więc nie można było go sprzedaż bez zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków. Ratusz stał na stanowisku, że "prezydent Warszawy sprzedając nieruchomość działał także jako konserwator zabytków".

W sprawie wydano opinie prawne, które - jak wskazuje "Wyborcza Warszawa" - były "miażdżące dla ratusza". Części z nich urzędnicy nie chcieli ujawnić od dwóch lat.

Do dziennikarzy trafiały tylko ich urywki, które urzędnicy przedstawiali jako korzystne dla siebie. Dlatego z kontrolą poselską do urzędu miasta wybrała się w tej sprawie posłanka Partii Razem Magdalena Biejat. O przekazanie opinii prof. Jaroszyńskiego zwróciła się też "Gazeta Stołeczna". W ratuszu utrzymywali jednak, że działacz Miasto Jest Nasze o to nie występował, więc wyrok NSA nakazujący opublikowanie informacji dotyczy czego innego

- opisuje "GW".

"W dniu 12 października 2020 roku do Redakcji Gazeta.pl wpłynęło pismo pełnomocnika spółki Leoset Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie. W ocenie Leoset Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie:

  • nabycie działki znajdującej się przy ul. Stanisława Augusta w Warszawie, mającej obecnie nr 46/13, umożliwiał miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego,
  • nabycie nieruchomości nie było nielegalne i nie naruszało przepisów prawa, co potwierdziły decyzje organów państwowych oraz wewnętrzna kontrola przeprowadzona przez Biuro Kontroli Urzędu m. st. Warszawy, w tym wszystkie opinie prawne przygotowane na okoliczność tej sprawy przez Urząd,
  • część nieruchomości od 1993 roku jest wpisana do rejestru zabytków, ale nie jako indywidualny wpis, tylko zespół zieleni i terenów wodnych jako dobro kultury, a tym samym do nabycia nieruchomości nie była potrzebna zgoda Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków."
Zobacz wideo Minister środowiska o karach dla Warszawy za zrzut ścieków

Wcześniej oprócz Rafała Trzaskowskiego głos w sprawie zabrała rzeczniczka ratusza, Karolina Gałecka. 

"Publikuję wszystkie opinie prawne dot. sprzedaży działki przy ul. St. Augusta. Jesteśmy transparentni, nie mamy nic do ukrycia. Przypominam, że w 2017 r. Miasto Jest Nasze złożyło wniosek do prokuratury, która odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie" - napisała 15 września. 

Z kolei Jan Mencwel z Miasto Jest Nasze skomentował decyzję o złożeniu zawiadomienia do prokuratury słowami: "Presja ma sens! Prezydent Trzaskowski wreszcie reaguje na aferę na Kamionku. Szkoda, że po dwóch wyrokach sądu, latach ukrywania dokumentów i co najważniejsze po wydanym deweloperom pozwoleniu na budowę, ale dobre i to. A my działamy dalej i i tak szykujemy własne działania prawne".

Więcej o: