W piątek protestowano na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie po decyzji o areszcie dla aktywistki LGBT Margot. Prokuratura poinformowała, że podejrzana jest ona o czyn chuligański, polegający na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza Fundacji Pro Life i niszczeniu mienia należącego do fundacji (homofobicznej furgonetki). Miało do tego dojść 27 czerwca.
Uczestnicy manifestacji, w tym parlamentarzyści i dziennikarze, informowali w piątek w mediach społecznościowych o brutalności policji. Funkcjonariusze twierdzą jednak, że to tłum był agresywny. Zatrzymano łącznie 48 osób. Policja poinformowała w sobotę po południu o zwolnieniu pierwszych kilku zatrzymanych.
W sobotę w stolicy (a także w różnych częściach Polski) w reakcji na piątkowe wydarzenia zorganizowano manifestację, która rozpoczęła się o godz. 18.30 i ok. 2 godziny.
Według reporterki Gazeta.pl Wiktorii Beczek, w wydarzeniu uczestniczyło ok. 2 tys. osób. Uczestnicy skandowali m.in. hasło "tęcza nas nie obraża".
Podczas demonstracji przypomniano, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski podpisał po objęciu kartę LGBT. - Gdzie jest prezydent Trzaskowski, kiedy jesteśmy ciągani po chodnikach? Kiedy policja wywozi nas nie wiadomo dokąd? Gdzie jest, kiedy dzieciaki rzucają się pod pociągi i z mostów, a ludzie wyjeżdżają z tego miasta, tej liberalnej wyspy wolności? - pytał działacz MNW. Tłum zareagował, krzycząc "gdzie jest Rafał".
- Najważniejsze, że jesteśmy razem, że jest nas dużo i z tego cokołu to widać. Mam jedno przesłanie do rządu, do policji, do prokuratury i prawicowych organizacji: nie damy się zastraszyć - mówiła Ola Kaczorek z MNW.
W demonstracji wzięła również udział prof. Magdalena Pecul-Kudelska, aktywistka i wykładowczyni na Wydziale Chemii Uniwersytetu Warszawskiego, która przed kilkoma dniami położyła tęczową flagę na pomniku przy kościele Świętego Krzyża. - Osoby nieheteronormatywne nie są tłem do waszych selfie - powiedziała, zwracając się do sojuszników osób LGBT. - Nie jest tak, że mają prawa obywatelskie tylko wtedy, kiedy są ładne, kolorowe i uśmiechnięte. Osoby nieheteronormatywne nie są tematem zastępczym - podkreśliła.
- Policja chciała nas wczoraj ukarać za bezwarunkową solidarność, za to, ze wspieramy wszystkie te osoby, które tego potrzebują. Tej solidarności się boją. Jestem myślami z zatrzymanymi. Macie prawo się bać, ale nikt nie ma prawa was poniżać, odmawiać dostępu do prawnika, do wody - mówiła z kolei przedstawicielka Syreny, anarchistycznego kolektywu i komuny mieszkaniowej w Warszawie.
Na koniec głos zabrała Łania z kolektywu Stop Bzdurom. - Kiedy Margot wyjdzie za dwa miesiące, chciałaby zobaczyć inną Polskę - stwierdziła.