Pojawia się coraz więcej informacji na temat okoliczności wypadku, do którego doszło w czwartek 25 czerwca na trasie S8 w Warszawie, na moście Grota-Roweckiego. Autobus miejski linii 186 przebił tam bariery - jego tylna część zawisła na moście, a przednia spadła na Wisłostradę. Zginęła jedna pasażerka w wieku 70 lat. Poszkodowane zostały 23 osoby - do szpitali trafiło 17 z nich, w tym 5 w stanie ciężkim.
Zaraz po wypadku poinformowano, że dwudziestokilkuletni kierowca prowadzący autobus był trzeźwy - także został ranny, ze złamaniem przewieziono go do szpitala Bielańskiego. Policja przekazała, że jedna hipotez mówi o tym, że kierowca zasłabł w trakcie jazdy. Jak wskazano, nie przekroczył on ośmiogodzinnego czasu pracy - zaczął zmianę o godzinie 5:25, do wypadku doszło przed godziną 13.
Z nieoficjalnych informacji reportera RMF FM Krzysztofa Zasady wynika, że kierowca miał ponad 39 stopni gorączki. To potwierdzałoby tezę o tym, że mężczyzna mógł zasłabnąć. Na razie nie podano więcej informacji na temat stanu jego zdrowia.
Scenariusz o zasłabnięciu przedstawił też rozmówca TVN 24, który przytoczył relację swojego brata poszkodowanego w zdarzeniu. - Mówił, że kierowca był spóźniony i podobno zasłabł. Ze stresu? Nie wiem. I się "wpasował' w te barierki". Z tego, co mówił, to (kierowca) jechał około 80 km/h - stwierdził mężczyzna.
RMF FM podaje, że kierowcy autobusu zrobiono badania na obecność substancji psychoaktywnych - trwa oczekiwanie na wyniki. W spółce Arriva, do której należał miejski autobus, miał pracować jako kierowca od roku.