Od ponad roku straż pożarna jest wzywana na ulicę Śmiałą na Żoliborzu z powodu fałszywych alarmów. Powtarzają się one nawet dzień w dzień - zwykle o zaprószonym ogniu czy ulatniającym się gazie służby informowane są przez anonimową osobę późnym wieczorem lub w środku nocy. Sprawę opisuje "Wyborcza Warszawa".
W związku z fałszywymi alarmami w środku nocy, mieszkańcom Śmiałej (a także okolicznych bloków w rejonie ul. Mickiewicza - gen. Zajączka - al. Wojska Polskiego) oprócz strachu o to, czy tym razem zgłoszenie nie okaże się prawdziwe, towarzyszą także błyski świateł i uporczywe wycie syren alarmowych. Problem zaczął się jeszcze w 2019 roku. Jak relacjonowała lokalna "Gazeta Żoliborza", każdorazowo scenariusz wygląda podobnie - zgłoszenia wpływają do straży pożarnej z Centrum Powiadamiania Ratunkowego - są zgłaszane pod numer 112, a osoba dzwoniąca każdorazowo dzwoni z zastrzeżonego numeru. Czasami służby są wzywane więcej niż jeden raz w ciągu nocy.
Tak było 13 lipca, gdzie odnotowano trzy zgłoszenia w godzinach 1:34; 2:50 i 3:49. Podobnie 10 sierpnia - godzina 20:57 i 22:08, a także dzień później - 00:21; 1:22; 19;56
- opisuje "Gazeta Żoliborza".
Z ustaleń stołecznej "GW" wynika, że w ciągu ostatnich trzech miesięcy alarmy ponownie się nasiliły, a po majówce służby zjawiały się pod adresem niemal codziennie. Od 1 stycznia 2019 r. przy ulicy Śmiałej zarejestrowano 89 fałszywych alarmów. Dla porównania - w tym samym czasie w całej Warszawie takich wezwań odnotowano 174, co oznacza, że niemal połowa fałszywych alarmów pochodzi właśnie z ulicy Śmiałej.
Sprawą - po zgłoszeniach ze strony mieszkańców - zainteresowała się także żoliborska radna Jolanta Zjawińska z Nowoczesnej, która wystosowała interpelację z prośbą o przyjrzenie się fałszywym alarmom.
Zawsze są to akcje nocne i wczesnoporanne, co czyni je bardzo uciążliwymi nie tylko dla okolicznych mieszkańców kwartału zamkniętego ulicami Mickiewicza - gen. Zajączka - Śmiała- al. Wojska Polskiego. (...) Bezzasadne wezwania generują również koszty - nie tylko ekonomiczne, lecz także społeczne, bowiem pozbawiają pomocy innych potrzebujących w tym czasie pomocy i znieczulają obywateli na sygnały zagrożenia
Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Żoliborz, ale na razie osoby lub osób wzywających służby nie udało się namierzyć. - Gdyby to na naszej ulicy stał dom najważniejszego mieszkańca Żoliborza, gdyby to dotyczyło prezesa [PiS - red.] Jarosława, policja, która go tak ofiarnie pilnuje, natychmiast namierzyłaby sprawcę tych głuchych telefonów - powiedział w rozmowie z "Wyborczą Warszawa" jeden z mieszkańców.