O ewentualnych nieprawidłowościach, do jakich mogło dojść w procesie legislacyjnym ustawy odpadowej, pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Z doniesień dziennika wynika, że samorządowcy mają zastrzeżenia co do maksymalnych stawek za odbiór odpadów z nieruchomości niezamieszkanych, czyli m.in. z biurowców i sklepów. Za opróżnienie 1100-litrowego kontenera firmowych śmieci gmina może dziś zażądać maksymalnie 54,18 zł. W niektórych miastach stawka ta jest trzy razy niższa niż przed nowelizacją ustawy odpadowej.
Wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski napisał w tej sprawie pismo do prezesa NIK Mariana Banasia. Argumentuje w nim, że ustalona stawka maksymalna nie pozwala na pokrycie kosztów odbioru i zagospodarowania śmieci, a także "w nieformalny sposób realizuje postulat przedsiębiorców zmierzający do wyłączenia nieruchomości niezamieszkanych z gminnego systemu gospodarki odpadami". Ze względu na to, że maksymalna stawka za odbiór śmieci z biurowców i sklepów jest niższa niż do tej pory, niektóre gminy przerzucają część kosztów gospodarowania odpadami na mieszkańców. Inne gminy wyrzucają z systemu nieruchomości niezamieszkane.
Warszawski ratusz podejrzewa, że w czasie procesu legislacyjnego mogło dojść do nieuprawnionego lobbingu ze strony przedsiębiorców. Chcą, aby NIK się temu przyjrzała. Co interesujące, nie wiadomo na jakiej podstawie ustalono stawki odbioru śmieci z biurowców i sklepów.
- Nie wiemy, jak ministerstwo je ustaliło. Co więcej, bardzo wyraźnie sprzeciwiano się zmianom w tym zakresie. Senatorowie opozycji proponowali podwojenie tych opłat, co spotkało się z brakiem zgody ze strony ministerstwa, a w konsekwencji także większości senackiej- w rozmowie z "DGP" powiedział prawnik Maciej Kiełbus. Jego zdaniem wprowadzone zmiany miały na celu zniechęcić gminy do obejmowania nieruchomości niezamieszkanych zorganizowanym przez siebie systemem odbioru odpadów.
Wiceprzewodnicząca sejmowej komisji ochrony środowiska Anna Paluch z Prawa i Sprawiedliwości wyjaśniła dziennikowi, że małe i średnie przedsiębiorstwa usilnie zabiegały o to, "żeby zostawić im rynek nieruchomości niezamieszkanych", przekonując, że takie rozwiązanie rozbije monopol na rynku odpadowym i pozwoli mniejszym przedsiębiorcom na start w przetargach. Jej zdaniem w ogólnym rozrachunku wprowadzone rozwiązanie sprzyja przejrzystości. Samorządowcy się z tym nie zgadzają.
Co ze sprawą zrobi NIK? Może ona przeprowadzić kontrolę nowych przepisów, badając nie tylko ich legalność, ale i celowość. Jeżeli tak się stanie, NIK wykaże nieprawidłowości, jeśli zostaną one stwierdzone, natomiast nie wyeliminuje problemu, ponieważ jest ona instytucją kontrolną.