"Z wielkim żalem przyjęliśmy informację o tragicznej śmierci 15-letniej Klary, uczennicy naszej szkoły oraz jej siostry i mamy, w wypadku do którego doszło w Bukowinie Tatrzańskiej" - napisał w piątkowym oświadczeniu burmistrz Wawra Norbert Szczepański. Nastolatka była uczennicą 8. klasy szkoły podstawowej nr 218 im. Michała Kajki w warszawskim Wawrze.
Wraz z całym zarządem dzielnicy oraz w imieniu wszystkich mieszkańców Wawra przekazuję wyrazy współczucia rodzinie i przyjaciołom, łącząc się w bólu. To dla naszej społeczności ogromna strata
- napisał w oświadczeniu burmistrz Wawra. Zwrócił się też z apelem o uszanowanie czasu żałoby dla bliskich 15-latki i całej szkolnej społeczności. "Ferie to czas wypoczynku i radości, który został zakłócony przez tragiczne wydarzenie. Chcemy, by dzieci mogły przeżyć tę stratę w spokoju i z należytym szacunkiem" - podkreślił.
Oświadczenie w sprawie wydała też dyrekcja szkoły nr 218. Jak poinformowano, mimo trwających ferii w szkole trwają spotkania, podczas których uczniowie wspominają zmarłą koleżankę.
Do tragedii na Rusińskim Wierchu w Bukowinie Tatrzańskiej doszło w poniedziałek 10 lutego. 15-latka wraz z mamą i 21-letnią siostrą została przygnieciona przez dach dach prowizorycznej budki, która - jak się później okazało - była zrobiona z naczepy tira obitej deskami i została postawiona bez stosownych pozwoleń. Zanim dach uderzył w turystki, przeleciał w powietrzu prawie 60 metrów. 15-latka i jej mama zmarły na miejscu, śmierć 21-latki stwierdzono w szpitalu. Świadkiem zdarzenia był m.in. ojciec i mąż ofiar, który został już przesłuchany przez śledczych. Rodzina przyjechała do kurortu w ubiegły weekend, było to ich pierwsze wyjście na narty. Wyciąg został wyłączony na kilka minut przed wypadkiem.
Prokuratura w Zakopanem postawiła zarzut popełnienia samowoli budowlanej inwestorowi wypożyczalni na stoku narciarskim w Bukowinie Tatrzańskiej. Okazał się nim mieszkaniec Podhala, który dzierżawił teren, na którym stała prowizoryczna budka. Mężczyźnie grozi na razie do 2 lat więzienia, ale śledczy nie wykluczają postawienia w sprawie kolejnych zarzutów. - Elementy budowlane były wykonane niestarannie i bardzo prowizorycznie. W związku z tym przy porywach wiatru doszło do tragedii. Jeżeli byłaby to solidniejsza konstrukcja, to mogłoby nie dojść do tragedii. Niechlujstwo. Nie mam słów - mówił po zdarzeniu Inspektor Nadzoru Budowlanego.