Na przepustce z więzienia udusił partnerkę i jej 3-letniego syna. Sąd skazał go na dożywocie

Sąd Okręgowy w Warszawie ogłosił wyrok w sprawie Artura K., który udusił swoją partnerkę Monikę i jej trzyletniego syna Oskara. Mężczyzna przebywał wtedy na przepustce, ponieważ odsiadywał wyrok za uduszenie innej kobiety.
Zobacz wideo

Jak podaje "Wyborcza" Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Artura K. na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Mężczyzna może ubiegać się o warunkowe zwolnienie po 40 latach. Jest to najwyższa kara, jaką mógł wydać sąd. Dodatkowo mężczyzna został skazany na nawiązkę w wysokości 300 tysięcy złotych na rzecz matki, siostry i brata Moniki oraz ojca Oskara.

Najwyższy wymiar kary dla Artura K., który udusił partnerkę i jej 3-letniego syna

41-letni Artur K. prawie 20 lat temu należał do jednej z najbardziej brutalnych grup przestępczych działających na terenie Warszawy. Po wyjściu z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok za napad na innego mężczyznę, Artur K. rozwiódł się z żoną Katarzyną. W urzędzie pracy poznał niespełna 20-letnią Renatę. W 2004 roku udusił kobietę, za co został skazany na 15 lat więzienia.

Po jakimś czasie mężczyzna zaczął wychodzić na przepustki - nawet sto w ciągu dwóch lat. 8 września 2018 roku także był na przepustce: spotkał się z rodzicami, brał udział w imprezie biegowej, a potem spotkał się z 35-letnią Moniką, którą poznał kilka miesięcy wcześniej na Facebooku. Para planowała ślub.

Tego dnia Artur K. udusił Monikę oraz jej trzyletniego syna. Mężczyzna przyznał się do obydwu zabójstw. Podczas rozprawy twierdził, że kierował się "głosami szatana". - Fizycznie to zrobiłem, ale umysłowo, psychicznie to nie byłem ja. Byłbym skończonym idiotą, gdybym z własnej woli zabił, mając kilka dni do odsiadki - mówił Artur K. Biegli psychiatrzy stwierdzili jedynie obronny mechanizm wyparcia, sprawca uznany został więc za poczytalnego.

Dziennikarze Polsat News dotarli do pracowników więzienia, w którym odbywał karę za uduszenie Renaty. Artur K. miał nie sprawiać problemów, w izolacji funkcjonował prawidłowo, ukończył szkołę i dodatkowe programy. - Nagle zmienia się w więziennego świętego. Odnosi się kulturalnie i grzecznie do funkcjonariuszy, nie ma konfliktów z innymi więźniami, uczestniczy w zajęciach kulturalno-oświatowych, kończy kursy zawodowe. Można powiedzieć, wzorowy więzień - powiedział Paweł Moczydłowski, były szef Służby Więziennej.

Więcej o: