Do tragedii doszło w 2016 roku. Na skrzyżowaniu Targowej z Kijowską sportowa honda śmiertelnie potrąciła dziecko na przejściu dla pieszych. 14-letnia Klaudia wybiegła na jezdnię za piłką, ale - jak podawali świadkowie - wcześniej się rozejrzała.
Sąd pierwszej instancji skazał Kamila G. na 4,5 roku więzienia, a Sąd Apelacyjny podwyższył wyrok do 6 lat. Należy dodać, że oskarżony nie pierwszy raz łamał prawo - rok wcześniej odebrano mu prawo jazdy, ale nadal jeździł samochodem i był co najmniej trzykrotnie zatrzymywany za jazdę bez uprawnień i skazywany. Jeszcze przed wypadkiem na Targowej Kamil G. odzyskał prawo jazdy.
Po decyzji Sądu Apelacyjnego obrońca G. złożył wniosek o kasację wyroku do Sądu Najwyższego - podaje TVN Warszawa. We wniosku powołano się na "rażącą niesprawiedliwość" czy fakt, że sąd nie uwzględnił skruchy oskarżonego.
Sędzia Michał Laskowski wyjaśniał, że nie może być mowy o rażącej niesprawiedliwości, a rażący charakter miało postępowanie kierowcy w stosunku do reguł, które obowiązują w ruchu drogowym. - Możemy tutaj mówić o brawurze, fascynacji prędkością czy manewrami niezwykle brawurowymi i to była przyczyna tego tragicznego zdarzenia - cytuje Laskowskiego TVN Warszawa.
Jak opisywała "Gazeta Stołeczna", kierowca w chwili wypadku musiał jechać z ogromną prędkością. Siła uderzenia była bowiem tak wielka, że 14-letnia dziewczynka przeleciała nad samochodem i upadła 30 metrów dalej. Kierowcę z pojazdu wyciągnęli świadkowie. Przed samosądem obroniła go załoga pogotowia ratunkowego, które przyjechało na miejsce.
>>> Adrian Zandberg: Polski parlament składa się z ludzi, którzy cenią sobie jazdę ze złamaniem zasad