Wyrokiem sądu Jan Śpiewak musi zapłacić grzywnę i opublikować przeprosiny, ponieważ użył sformowania "dzika reprywatyzacja", opisując działania mecenasa Jerzego Szaniawskiego. Sąd uznał, że słowa Jana Śpiewaka "mogły poniżyć Szaniawskiego w oczach opinii publicznej". W uzasadnieniu wyroku, którego fragment opublikował skazany działacz społeczny, czytamy, że obywatele mogli stracić do mecenasa Jerzego Szaniawskiego zaufanie jako adwokata i że jego kandydatura na sędziego Sądu Najwyższego mogła nie uzyskać akceptacji odpowiednich organów.
Jan Śpiewak został skazany na karę grzywny w wysokości 5 tys. zł. Oprócz tego ma opublikować przeprosiny. Te mają znajdować się na jednym z największych portali internetowych przez dwa tygodnie. Kiedy Jan Śpiewak napisał do wskazanego portalu, otrzymał odpowiedź:
Koszt zamieszczenia takiej reklamy/przeprosin na okres dwóch tygodni (...) to cennikowo 924 000 zł netto, możemy tutaj zaproponować 80 proc. rabatu, co daje nam kwotę 180 000 zł netto
Jan Śpiewak zapowiedział, że złoży apelację w tej sprawie, bo nie zgadza się z wyrokiem sądu pierwszej instancji. Działacz społeczny zauważa, że terminem "dzika reprywatyzacja" od lat posługują się media, jak i on sam.
"(...) teraz mogę zostać bankrutem, bo sąd nie rozumie i nie akceptuje na czym polega wolność słowa. Takie wyroki są coraz częstsze. Niestety mamy coraz bardziej autorytarny wymiar sprawiedliwości, który rości sobie coraz więcej władzy nad życiem obywateli. To są niestety standardy białoruskie. Liczę, że sąd apelacyjny się opamięta. Jeśli nie to chyba będę musiał uciekać z Polski" - napisał na Facebooku Jan Śpiewak.