Po tragicznym wypadku mieszkańcy Warszawy wyszli na ulicę. Stop "zabijaniu pieszych"

Mężczyzna zdążył odepchnąć żonę i dziecko, a sam zginął - po tym wypadku przy ul. Sokratesa w Warszawie mieszkańcy okolicy postanowili zaprotestować przeciwko bezczynności służb. Jak się okazuje, o poprawę bezpieczeństwa przy ul. Sokratesa prosili już wielokrotnie. Bezskutecznie.
Zobacz wideo

Mieszkańcy Warszawy zorganizowali się w bardzo krótkim czasie. Pomysł na "Protest przeciwko zabijaniu pieszych na drogach" powstał w niedzielę wieczorem. - Do zorganizowania protestu skłoniła mnie przede wszystkim bezradność. Od dawna obserwuję, jak na różnych szczeblach władzy lokalnej i krajowej upadają cenne projekty i wartościowe rozwiązania z zakresu bezpieczeństwa pieszych. Uważam, że za łatwo przełykamy informacje o kolejnych śmierciach. Jeżeli obywatele nie wyjdą na ulice i nie powiedzą, że sprzeciwiają się indolencji władz miasta i państwa, to nic się nigdy nie zmieni. Nie chciałam, żeby śmierć tego 33-letniego mężczyzny przeszła niezauważona - powiedziała w rozmowie z Gazeta.pl inicjatorka wydarzenia Zofia Leszczyńska, która sama nie mieszka w dzielnicy, do której doszło do tragedii.

- Jestem matką dwuletniego dziecka, które właśnie uczy się chodzić i przechodzić przez pasy. Mieszkam w takim miejscu, w którym kierowcy skracają sobie drogę do domu, szybko przejeżdżając kawałek ulicy Filtrowej pod prąd i kończąc ten manewr na przejściu dla pieszych. Jestem przerażona standardami bezpieczeństwa dla pieszych w Warszawie i wizją tego, że moje dziecko miałoby iść samo do szkoły któregoś dnia - mówi, podkreślając, że problem bezpieczeństwa pieszych jest powszechny.

Na proteście pojawiło się około 300 osób

Ponad tysiąc osób było zainteresowanych wydarzeniem, kilkaset zadeklarowało udział. Jak widać na zdjęciach, w poniedziałek o godz. 18:00 na skrzyżowaniu ul. Sokratesa i Petofiego na warszawskich Bielanach zebrał się tłum, który domagał się od władz samorządowych i państwowych zmian w infrastrukturze i prawie, które chroniłyby pieszego. Pojawiło się około 300 osób, w tym mieszkańcy Bielan, ale również przedstawiciele organizacji pozarządowych (np. Miasto jest Nasze) czy politycy (np. posłanka partii Razem Magdalena Biejat).

Uczestnicy protestu tłumnie przechodzili przez feralne przejście dla pieszych. Rozdawano również przygotowane wcześniej ulotki zatytułowane "Bezpieczeństwo pieszych nie może czekać". Organizatorzy tłumaczyli w nich m.in. w jaki sposób władze lokalne i parlament mogą działać na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach.

Mieszkańcy Bielan wielokrotnie prosili o poprawę bezpieczeństwa przy ul. Sokratesa

Jak się okazuje, mieszkańcy warszawskiej dzielnicy wielokrotnie zwracali uwagę władzom samorządowym, a także Zarządowi Dróg Miejskich, jak niebezpiecznym miejscem jest przejście dla pieszych na skrzyżowaniu ulic Sokratesa i Petofiego - nie po raz pierwszy doszło tam bowiem do tragicznego w skutkach wypadku z udziałem pieszego. Radni miejscy kilkakrotnie składali interpelacje w sprawie zamontowania tam sygnalizacji świetlnej. Projekty mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa na tej ulicy zgłaszano również do budżetu partycypacyjnego na rok 2018 i do budżetu obywatelskiego na rok 2020. Bezskutecznie.

W poniedziałek Klub Radnych Stowarzyszenia Razem dla Bielan złożył kolejną interpelację. Wzywa w niej wiceprezydenta Roberta Soszyńskiego, dyrektora ZDM Łukasza Puchalskiego i dyrektora Biura Polityki Mobilności i Transportu Urzędu m.st. Warszawy Michała Domaradzkiego "do podjęcia natychmiastowych działań w celu poprawy bezpieczeństwa wzdłuż ul. Sokratesa".

O niebezpiecznej sytuacji na tej drodze mówili również uczestnicy poniedziałkowego protestu w rozmowie z Radiem ZET. - Niejednokrotnie, przechodząc tutaj z dzieciakami, cofałam się, bo jechał ktoś rozpędzony i nie zamierzał się zatrzymać - stwierdziła jedna z kobiet.

Nadzwyczajne posiedzenie w sprawie bezpieczeństwa przy ul. Sokratesa

Urząd Dzielnicy Bielany w komunikacie opublikowanym na Facebooku poinformował, że "od 2014 roku Zarząd i Radni Dzielnicy Bielany m.st. Warszawy wielokrotnie interweniowali i monitowali w Zarządzie Dróg Miejskich (zarządcy drogi) w sprawie poprawy bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego na ulicy Sokratesa". Podkreślają jednak, że nic to nie dało.

"W związku z tragicznym wydarzeniem na 29 października (godz. 18, sala na V piętrze urzędu) zwołano nadzwyczajne posiedzenie Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego Dzielnicy Bielany m.st. Warszawy z udziałem przedstawicieli ZDM i BPMiT. Mamy nadzieję, że zarządca drogi podejmie natychmiastowe działania w sprawie. Posiedzenie będzie otwarte dla wszystkich zainteresowanych" - zapowiedział Urząd Dzielnicy Bielany.

ZDM: Nie oszczędzamy na bezpieczeństwie

Zarząd Dróg Miejskich wydał w poniedziałek komunikat, w którym skomentował tragiczny wypadek.

"Działania poprawiające bezpieczeństwo ruchu drogowego są od lat naszym bezwzględnym priorytetem. Choć obecnie sytuacja budżetowa miasta jest bardzo trudna, nie oszczędzamy na bezpieczeństwie. Ograniczony budżet zmusił nas w tym roku m.in. do znacznego zmniejszenia skali remontów nawierzchni. Nie ograniczyliśmy jednak działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa" - napisano.

"Zarówno przejścia na ul. Sokratesa, jak i te na ul. Roentgena (tam kilka dni temu samochód potrącił 10-latka - red.) zostały bardzo nisko ocenione w audycie. Audytorzy zarekomendowali zastosowanie środków uspokojenia ruchu lub sygnalizacji świetlnej. Obie ulice są jednak przykładem ciągów, które wymagają kompleksowego podejścia – poprawa sytuacji tylko na jednym z kilku przejść może pogorszyć bezpieczeństwo na pozostałych" - stwierdził ZDM.

"Jeszcze w tym roku będziemy wnioskować do Rady Warszawy o stworzenie nowego zadania i zwiększenie w 2020 r. wydatków Zarządu Dróg Miejskich na bezpieczeństwo ruchu drogowego o 10 mln zł. Dzięki tym środkom, możliwe będą m.in. zmiany na ul. Sokratesa, tj. dostosowanie przekroju ulicy do całego ciągu ulic Conrada-Sokratesa-Przy Agorze (po jednym pasie w każdym kierunku)" - zadeklarowano.

Wypadek przy ul. Sokratesa. Mężczyzna odepchnął żonę i dziecko, sam zginął

Do tragicznego wypadku na krzyżowaniu ulic Sokratesa i Petofiego doszło w niedzielę około godz. 13:00. Rozpędzone bmw wjechało na przejście dla pieszych w chwili, gdy przechodził przez nie 33-letni mężczyzna ze swoją rodziną. Mężczyzna zdążył w ostatniej chwili wypchnąć na chodnik wózek ze swoim 3-letnim synem i odsunąć żonę. Sam zmarł po długiej reanimacji. Kobieta i dziecko są pod obserwacją w szpitalu.

Więcej o: