Do zdarzenia doszło w ubiegłą niedzielę po godzinie 1 w nocy przy ulicy Jagiellońskiej na Pradze-Północ. Nagranie rejestrujące zajście opublikowano na profilu Stop Cham, który piętnuje przypadki agresji na polskich drogach.
Autor nagrania opisuje, że gdy dojeżdżał do skrzyżowania, zobaczył na nim stojący na światłach samochód z otwartymi drzwiami. "I sobie mówię: "o ktoś wysiada, albo nie, albo jednak tak" i wysiadł, jak widać facet" - relacjonuje pod przesłanym filmem. Jak dodaje, dostrzegł, że mężczyzna podchodzi do bagażnika swojego pojazdu, a następnie wyjmuje z niego jakiś przedmiot.
Po chwili zdarzenia przybrały zaskakujący obrót - okazało się, że była to maczeta.
Jak już wyjął maczetę i zaczął iść w naszą stronę, to dziewczyna zaczęła mi mówić "cofaj", tak też zacząłem robić, jak już odjeżdżaliśmy facet krzyknął "gdzie ku...a", ominęliśmy go i pojechaliśmy dalej
Generalnie wcześniej się z tym samochodem nie mijaliśmy, więc nie było jak mu zajść za skórę. Facet był mocno nabuzowany
- opisuje mężczyzna.
W dalszej części nagrania widać, że agresor po przejściu pewnej odległości przeszedł za barierki oddzielające jezdnię od trawnika. Samochód, z którego wyszedł a następnie wyjął maczetę, skręca po chwili w boczną ulicę.
Sprawę skomentowała Komenda Stołeczna Policji. Jak poinformowano, funkcjonariusze nie mieli wcześniej zgłoszenia o zdarzeniu, bo autor nagrania udostępnił je w mediach społecznościowych, ale nie zadzwonił na policję. "Sytuacja charakterystyczna niestety dla dzisiejszych czasów. Ważniejsze od powiadomienia odpowiednich służb jest zamieszczenie nagrania w sieci lub przekazanie go do mediów. Niestety zabrakło zgłoszenia, a to ono umożliwia szybką reakcję" - czytamy w komunikacie.
Zobacz też: Policja publikuje nagranie z wyczynami polskich kierowców