Jeszcze w sobotę 14 września Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera, zapewniał, że ścieki w stu procentach trafiają do oczyszczalni i po skutkach niedawnej awarii "Czajki" nie ma już śladu. Ale jak się okazuje do rzeki znów spływają ścieki pomieszane z deszczówką. Wszystko wskutek intensywnych opadów w okolicach Warszawy.
- Obecnie deszczówka jest pomieszana ze ściekami. Tak jak deklarowaliśmy [Wody Polskie - red.], jesteśmy w stanie pompować 3,5 metra sześciennego na sekundę [awaryjnym rurociągiem - red.]. A w tym momencie, po ostatnich opadach, przepływ wynosi 4,6 metra sześciennego. To, co jest górką, wpada do Wisły - przyznał rzecznik prasowy Wód Polskich Sergiusz Kieruzel, cytowany przez TVN24.pl. Awaryjne rozwiązanie, które zastosowano w Warszawie polega bowiem na tym, że ścieki dostają się do Wisły kolektorem burzowym na lewym brzegu - czyli tym, który zwykle "obsługuje" deszczówkę.
Rzecznik zapewnił jednak, że sytuacja powinna zostać opanowana w ciągu kilku godzin, kiedy już spłynie "deszczowa nadwyżka".
W minioną sobotę 14 września w godzinach porannych całkowicie zahamowano zrzut ścieków z lewobrzeżnej Warszawy do Wisły. Michał Dworczyk zapewnił, że w rurociąg awaryjny ułożony na moście pontonowym osiągnął stuprocentową wydajność.
Do awarii dwóch kolektorów w oczyszczalni "Czajka" doszło 27 sierpnia. Dzień później ścieki zaczęto spuszczać do Wisły. Wkrótce uruchomiono rurociąg tymczasowy, który powstał na moście pontonowym, zbudowanym przez wojsko. Jest to alternatywa na kilka miesięcy, ratusz ma opracowywać nowe, stałe rozwiązanie.
Jakość wody w Wiśle cały czas monitorują warszawskie wodociągi.