Chociaż jest dopiero połowa września, to ostatnie chłodne dni sprawiają, że zastanawiamy się kiedy włączone zostanie ogrzewanie. W nocy w całej Polsce temperatura miejscami spada do 3-10 stopni. Taki spadek temperatury sprawia, że mieszkania zaczynają się wychładzać, a domownicy zwracają większą uwagę na zimne kaloryfery.
Zgodnie z rozporządzeniem ministra gospodarki z 2007 roku sezon grzewczy w Polsce trwa cały rok, co oznacza, że ciepło sieciowe dostępne jest przez cały czas. W przepisach nie jest sprecyzowane jednak, kiedy administrator musi włączyć lub wyłączyć ogrzewanie w budynku mieszkalnym.
W większości dzielnic w Warszawie włączanie ogrzewania uzależniane jest od temperatury panującej na zewnątrz. W blokach jednej z mokotowskich spółdzielni kaloryfery włączają się automatycznie wtedy, gdy temperatura spada poniżej 12 stopni. Z kolej na Pradze-Południe ogrzewanie włącza się, gdy termometry pokażą poniżej 10 stopni. Niestety takie zasady nie obowiązują na wszystkich osiedlach - w niektórych regionach cały czas o włączeniu ogrzewania decyduje administrator.
Jeśli w naszych mieszkaniach jest wyjątkowo zimno, to możemy zgłosić to do administratora budynku, wspólnoty mieszkaniowej lub spółdzielni. Zgodnie z ustawą w pomieszczeniach takich jak: salon, pokój, przedpokój, kuchnia i biuro temperatura nie powinna być niższa niż 20 stopni, a w łazience powinno być minimum 24 stopni. Jeśli temperatura w tych pomieszczeniach będzie niższa, to zarządca powinien na wniosek mieszkańców włączyć ogrzewanie. Jeśli mimo zgłoszeń tego nie zrobi, to możemy obciążyć go np. kosztami leczenia, gdy się rozchorujemy.