Kierowcy chcący przejechać ulicą Szaserów od początku wakacji muszą liczyć się z utrudnieniami. Wszystko przez pokaźną dziurę w jezdni, która blokuje przejazd przez jeden z pasów jezdni i jest z każdej strony otoczona przez barierki - opisuje TVN Warszawa. Żeby wyminąć dziurę, kierowcy muszą wyjechać na przeciwległy pas ruchu.
Usunięcie wyrwy w jezdni wciąż jest jednak odwlekane - wszystko dlatego, że dziura jest... "bezpańska". Zarząd Dróg Miejskich informuje, że nie ma prawa zasypać studzienki, zanim nie zostanie zidentyfikowana jednostka, która jest jej właścicielem. Na razie drogowcom nie udało się tego ustalić. "Zrobiliśmy wszystko co możliwe, aby odpowiednio zabezpieczyć teren, ale nie mamy prawa "zasypać" cudzej studzienki" - wyjaśnili urzędnicy w komentarzu na Facebooku.
Tymczasem w ostatnich dniach dziura przy Szaserów 40 została oznaczona w Google Maps jako "atrakcja turystyczna". To przy okazji informacja dla kierowców, którzy zamierzają tamtędy jechać. "Grochowska dziura na ulicy Szaserów" jest "czynna całą dobę" i doczekała się w nawet w Google'u kilku ocen. Na razie pozytywnych. "Często przejeżdżam obok niej, czasem się zatrzymuję przed nią. Uczy pokory i sprawia, że z uśmiechem przepuszczam innych kierowców jadących z naprzeciwka" - ironizuje jeden z komentujących. "Od razu dostrzegłem w tym potencjał na wpisanie jej na listę obowiązkowych miejsc na wypad z ludźmi przyjeżdżającymi do stolicy, żeby pokazać Warszawę z trochę innej strony niż tylko Trakt Królewski. Serdecznie polecam" - dodaje inny.