Reporter pobity na spotkaniu osób LGBT. Musi zebrać dowody i zapłacić, żeby sprawa trafiła do sądu
W maju 2019 r. na moście Łazienkowskim warszawiacy chcieli upamiętnić Milo, transpłciową kobietę, która popełniła w tym miejscu samobójstwo. Wywiesili tam wielką tęczową flagę, co nie spodobało się grupie przechodzących tamtędy osób. Zareagowali agresją - zaczęli zrywać flagę i zaatakowali osoby wspominające Milo i osoby, które próbowały im pomóc.
"Oznacza to, że na ulicach Warszawy, możesz zostać brutalnie zaatakowany"
Jedną z ofiar ataku był fotoreporter Jakub Szafrański, który był tam zawodowo. Jak sam opowiada, jeden z mężczyzn rzucił się na niego. Napastnikowi nie spodobało się, że robi mu zdjęcia, na których będzie widać, że atakuje jednego z uczestników spotkania. Na miejscu zjawiła się policja, która unieszkodliwiła napastników. Reporter był poobijany i pojechał na komendę zgłosić pobicie. Minął miesiąc, a do skrzynki Jakuba Szafrańskiego trafiło pismo sądowe, z którego wynika, że jego oskarżenie ma charakter prywatny. "Mam wpłacić 300 złotych, wskazać dane personalne oskarżonego, datę i miejsce wydarzenia oraz dowody, na których opieram oskarżenie" - relacjonuje mężczyzna.
Oznacza to, że na ulicach Warszawy, w biały, powszedni dzień, możesz zostać brutalnie zaatakowany, złapać przestępcę, trzymać go przez pół godziny, przekazać w ręce policjantów, którzy spisują na miejscu świadectwa sześciu napadniętych przez niego osób, ale to nie wystarczy
- pisze poszkodowany reporter na Facebooku.
Pobicie sprawą prywatną czy nie?
Dziennikarze TVN24 poprosili oficera prasowego Komendy Stołecznej Policji o komentarz. Komisarz Sylwester Marczak mówi, że z analizy zebranej dokumentacji wynika, że przestępstwo, którego ofiarą padł pan Jakub (naruszenie nietykalności cielesnej) w świetle polskiego prawa jest ścigane w trybie prywatnoskargowym. Podkreśla jednak, że warszawska policja przekazała cały materiał dowodowy do sądu. Wśród dokumentów znalazły się również dane osobowe domniemanych sprawców. Sprawa została jednak zakwalifikowana jako ścigana z oskarżenia prywatnego.
Zdaniem karnisty doktora Mikołaja Małeckiego, sprawę można było jednak zaklasyfikować inaczej. Np. jako akt nienawiści lub próbę rozpraszania zebrania czy zgromadzenia, czyny które ścigane są z urzędu. Podkreśla jednak, że jeśli chodzi o pierwszy czyn to w polskim prawie nie przewidziane jest ściganie z urzędu za akty nienawiści związane z orientacją seksualną lub tożsamością płciową.
Jakub Szafrański zapowiada, że mimo wszystko będzie walczył o sprawiedliwość i złoży w sądzie sprawę z prywatnego oskarżenia. Jak jednak podkreśla, nie jest to tylko jego prywatna sprawa.
Całe to wydarzenie było zarówno agresją homofobiczną, przestępstwem z nienawiści (według standardów międzynarodowych a nie Polskich oczywiście) jak i atakiem na dziennikarza podczas pracy co podkreślałem w zeznaniach
- pisze mężczyzna.
-
Warszawski smog. Mimo fatalnej jakości powietrza, alert RCB milczy. Mieszkańcy nie wiedzą o zakazach
-
Warszawa. Raperowi skonfiskowano marihuanę, po dwóch miesiącach ją odzyskał. "Odpowiednie stężenie THC"
-
Ognisko wścieklizny pod Warszawą. Obszar zagrożenia m.in. w Wawrze i Wesołej. Wydano rozporządzenie
-
Śmierć 12-latka na Górce Szczęśliwickiej. Uderzył głową w ławkę. Urzędnicy usunęli wszystkie w okolicy
-
Strajk Kobiet wraca z protestami, najbliższy w środę. "Funkcjonariusze PiS wychodzą na głupków"
- 70-latek zwrócił uwagę klientowi sklepu na brak maseczki. Mężczyzna uderzył seniora pięścią w twarz
- Awarie ciepłownicze w Warszawie. Bez ciepła w sumie ponad 100 budynków, w tym szpitale
- Radom. Pościg za autem z przywiązanymi sankami. 19-latek prowadził pod wpływem alkoholu
- Smog. Dramatycznie zła jakość powietrza w Warszawie i nie tylko. W Józefowie 1300 proc. normy
- Praga-Północ. Awaria rury sieci ciepłowniczej usunięta. Ogrzewanie wraca do mieszkań