Jeszcze dwa miesiące temu władze Warszawy mierzyły się z przechodzącą przez Wisłę falą kulminacyjną, a poziom rzeki był tak wysoki, że trzeba było ewakuować m.in. budowę mostu Południowego. Teraz sytuacja się odwróciła - Wisła gwałtownie wysycha. Niski poziom wody sprawia, że lada dzień może zostać pobity rekord najniższego poziomu rzeki. Padł on w sierpniu 2015 roku - poziom wody wynosił wtedy 41 centymetrów - ogłoszono stan alarmowy i wstrzymano rejsy po Wiśle, a rzeka odsłoniła m.in. znajdujące się na dnie wraki statków.
W piątek 12 lipca rano wodomierz przy bulwarach wiślanych wskazał, że poziom Wisły wynosi zaledwie 44 centymetry, a eksperci Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej prognozują, że najbliższych dniach może nadal spadać. Najpłytsza woda jest obecnie na odcinku między mostami Gdańskim a Grota-Roweckiego - sięga tam po kolana. - Przez większą część koryta można tam po prostu przejść. Robią to między innymi wędkarze, którzy chodzą po kolana w wodzie i łowią ryby - relacjonował w TVN 24 reporter stacji Artur Węgrzynowicz.
Niski poziom wody notuje też m.in. stacja Warszawa Nadwilanówka. Pod Warszawą wody w Wiśle również ubywa. Bardzo niski jej poziom jest np. w okolicy Kępy Gruszczyńskiej (w okolicy wsi Wilga w powiecie garwolińskim). Jak widać na zdjęciu poniżej, tam koryto rzeki częściowo całkowicie wyschło i odsłoniło połacie piachu oraz przedmioty, które znajdowały się pod wodą.
Wyschnięte koryto Wisły w okolicach Kępy Potockiej fot. Wiktor Strumiłło