Przy placu Bankowym trwają ostatnie prace przy budowie miejskiej strefy relaksu, która na czas wakacji ma zastąpić parking znajdujący się między ulicą Słowackiego a ulicą Elektoralną. Władze Warszawy już od dawna zapowiadały, że plac Bankowy ma się zamienić w zielony zakątek, w którym będzie można usiąść, odpocząć i napić się kawy. Podkreślano, że dotychczas plac kojarzył się głównie z miejscem przesiadkowym, a jego architektura pozostawała niezauważona.
Oficjalne zainaugurowanie "strefy relaksu" odbędzie się w piątek 12 lipca o godzinie 20. Na miejscu już wcześniej pojawiły się donice z roślinami, a także drewniane ławki, których zostało postawionych aż 40. Ratusz zapowiada, że będą wielofunkcyjne. "Będzie można po nich chodzić, skakać przez nie jak przez przeszkody czy ćwiczyć zmysł równowagi" - zachwalają urzędnicy.
Docelowo w strefie relaksu na placu Bankowym ma się znaleźć również tężnia, mobilna biblioteka z 200 książkami i pawilon z jedzeniem. Będzie także miejsce, w którym mają odbywać się ekologiczne warsztaty. Ratusz zapowiada, że strefa relaksu to na razie projekt czasowy. 1 września plac Bankowy wróci do swojego poprzedniego wyglądu.
- Projekt na placu Bankowym to test. Chcemy zobaczyć, jak mieszkańcy zareagują na tę zmianę. To jednak przede wszystkim potrzeba zwrócenia uwagi na to, że wszyscy mamy wpływ na miasto i jego klimat przez nasze codzienne zachowania związane z poruszaniem się po mieście, segregacją odpadów, dbałością o przestrzenie publiczne wokół nas - zapowiadał na konferencji prasowej zastępca prezydenta stolicy, Michał Olszewski.
Władze Warszawy podkreślają, że zieleń, która pojawi się w "strefie relaksu", we wrześniu zostanie przesadzona do warszawskich parków. Urządzenie strefy kosztowało miasto 920 tysięcy złotych.
Gdy ratusz zamieścił zdjęcia strefy relaksu w mediach społecznościowych, inicjatywę zaczęli komentować mieszkańcy. Wiele opinii jest bardzo pozytywnych. "Tak powinno być tu zawsze, zamiast szpetnych parkingów", "Wspaniale, dziękujemy. Jak najwięcej takich miejsc", "Pięknie i wreszcie plac będzie miejscem relaksu i wypoczynku. Żal było go na parking" - czytamy w komentarzach. Niektórzy wskazują jednak, że pomysł relaksowania się "w oparach spalin" wydaje im się absurdalny.
Relaks przy ruchliwej ulicy, po której jeżdżą autobusy i tramwaje, podczas gdy do Ogrodu Saskiego w prostej linii jest 200 m. I to wszystko za pieniądze podatnika. Brawo wy!
Przecież obok jest piękny park. Nie będę siedział na betonowym parkingu otoczony z każdej strony samochodami, jak obok jest prawdziwy park. Dziwna inwestycja za spore pieniądze
Leżakowanie na placu, mając niedaleko hałas tramwajów i autobusów?
- komentują przeciwnicy projektu.
Nowa atrakcja placu Bankowego wzbudziła kontrowersje na prawicy - zwłaszcza wśród warszawskich radnych PiS. "Eksperyment, który kosztuje prawie 1 mln zł. Same straty. Na leżakach ludzie będą wdychać spaliny, a kierowcy będą potężnie sfrustrowani w ramach poszukiwania miejsc parkingowych" - napisała radna PiS Olga Sameniuk. Jacek Ozdoba (współpracownik Patryka Jakiego w kampanii samorządowej) stwierdził z kolei: "Betonowa strefa relaksu to wyrzucanie pieniędzy. Scenariusz przypomina filmy Barei".
"Kto będzie leżał na leżaku na środku asfaltu. Mamy wdychać spaliny z zakorkowanej Marszałkowskiej?" - drwił Radosław Poszwiński z TVP Info.
Jan Mencwel ze stowarzyszenia Miaso Jest Nasze początkowo również skrytykował projekt ratusza, później jednak napisał: "Wczoraj narzekałem, ale jednak nieźle wygląda ten wakacyjny plac Bankowy. Przybyło krzewów. Choć nadal brak trawy. To na środku to podobno tężnia?"