Stołeczna policja z wydziału do walki z korupcją przeprowadziła akcję na dużą skalę. We wtorek rano do drzwi kilkunastu mieszkań w Warszawie i jej okolicy zapukali funkcjonariusze. W sumie zatrzymano 14 osób, które są podejrzane o pomoc skazanemu w uniknięciu 25-letniej odsiadki w więzieniu.
Jak informuje warszawska policja, wśród zatrzymanych są lekarze oraz osoby, które korzystały z ich usług. Funkcjonariusze tłumaczą, że większość z nich pomagała 44-letniemu Dariuszowi D. uniknąć odpowiedzialności karnej - mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia. Zatrzymani lekarze mieli wypisywać skazanemu "lewe" zwolnienia i fałszywe zaświadczenia o złym stanie zdrowia, aby 44-latek mógł spędzać czas we własnym domu, nie za kratami. Oprócz lekarzy, wśród zatrzymanych znaleźli się również sam Dariusz D., Krzysztof P. oraz ich żony Anna D. i Marta P. Wszyscy mieli podżegać do potwierdzania nieprawdy w dokumentacji medycznej oraz namawiać doktorów do składania fałszywych zeznań. W zamian lekarze otrzymywali korzyści materialne.
Dariusz D., ps. "Strychu", to znany w latach 90. gangster, zamieszany w napad rabunkowy na właściciela kantoru i jego żonę. Zdzisław S. nie przeżył kilku strzałów, które napastnicy oddali do niego z broni palnej. W 1997 roku sąd skazał sprawców. Dariusz D. - jeden z trzech uczestniczących w napadzie - usłyszał wyrok 25 lat więzienia. Był jedną z osób, która strzelała do ofiar. Jak informuje tvp.info, "Strychu" opuścił jednak więzienie 10 lat przed zakończeniem wyroku. W 2011 roku został zwolniony ze względu na stan zdrowia jego matki, a niedługo później poinformowano, że sam poważnie podupadł na zdrowiu. Z relacji stołecznych policjantów wynika, że Dariusz D. "siedział w wózku, ślinił się i nie ruszał". Przez kolejne pięć lat "Strychu" tłumaczył, że nie może wrócić do więzienia i przedstawiał kolejne zaświadczenia od psychiatrów i neurologów. Wpadł dopiero w 2017 roku, kiedy wracał razem z żoną Anną z wycieczki z Holandii. Mieli za sobą próbki marihuany. Pomimo że już wcześniej biegli podejrzewali, że Dariusz D. symuluje, dopiero wtedy zaczęto dokładnie przyglądać się, co przez ostatnie lata robił mężczyzna.
Prokuratura w Warszawie właśnie przedstawiła Dariuszowi D. 19 zarzutów związanych z podżeganiem lekarzy do wystawiania fałszywej i niezgodnej z prawdą dokumentacji medycznej. Inni podżegający także zostali oskarżeni: Annie D. przedstawiono 18 zarzutów, Krzysztofowi P. prokurator przedstawił 14 zarzutów, a Marcie P. - 7 zarzutów. Wszyscy zostali tymczasowo aresztowani przez sąd. Prokuratura postawiła zarzuty także siedmiu lekarzom. Dwoje z nich trafiło do aresztu na trzy miesiące, a w przypadku reszty oskarżonych wystarczyło poręcznie majątkowe. Na jaw wyszło również, że jeden ze specjalistów medycyny ma zakaz wykonywania zawodu. Żaden z nich nie przyznał się do winy.