W kwietniu doszło do wypadku na deptaku na warszawskim Krakowskim Przedmieściu. 16-letni chłopak jadący hulajnogą elektryczną wjechał na idącą tamtędy 49-letnią kobietę. Poszkodowana trafiła do szpitala z obrażeniami, a gdy z niego wyszła dowiedziała się, że to ona została ukarana za wypadek. Jak informowała nas stołeczna policja, to właśnie 49-letnia kobieta została uznana za winną, ponieważ "nagle zmieniła pozycję".
Interpretacja zdarzenia budziła wątpliwości. Ciężko było uwierzyć, że piesza, która ucierpiała w wyniku zderzenia z hulajnogą, może zostać ukarana mandatem. W świetle prawa w wypadku tym uczestniczyło jednak dwoje pieszych - przepisy wciąż traktują osoby na hulajnogach jako pieszych, pomimo że elektryczne wersje pojazdu są w stanie rozpędzić się do kilkudziesięciu kilometrów na godzinę.
Jak podaje w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna", sytuacja ukaranej kobiety mogła ulec zmianie. Dziennik, powołując się na informacje uzyskane przez Wojciecha Kotowskiego, specjalisty ds. prawnych w aspektach wypadków drogowych, Komenda Stołeczna Policji jeszcze raz przyjrzała się sprawie, co spowodowało, że zmieniono jego pierwotną kwalifikację. Mężczyzna dowiedział się, że funkcjonariusze wystąpili do sądu o uchylenie kobiecie mandatu. "DGP" pisze również, że kary uniknie także nastolatek, który wjechał hulajnogą w kobietę. W jego przypadku wynika to z wieku - odpowiedzialność mogą ponieść osoby, które ukończyły 17. rok życia. Odpowiedzialnością mogą zostać obarczeni tylko opiekunowie nastolatka i Kotowski uważa, że w tym wypadku tak właśnie powinno się stać.