Jak każdego roku powraca temat kosiarek i dmuchaw, które warczą od samego rana. Warszawiacy są zdenerwowani tym, że hałas budzi ich od samego świtu, a później też nie jest lepiej, bo prace prowadzone są o każdej porze dnia.
Największym problemem są jednak ranki. Pani Edyta, która mieszka na Ochocie opublikowała na Facebooku post, w którym skarży się na pracownika spółdzielni.
Jest 4 rano, a pan za oknem już hałasuje! Niemowlę obudzone! Czy to jest normalne, że oni o tej godzinie chodzą z tymi dmuchawami?!
- pisze warszawianka. Część osób próbowało tłumaczyć pracownika z dmuchawą. Spekulują, że prace rozpoczęły się wcześniej ze względu na upały lub na to, że w tych godzinach na ulicach jest niewiele osób. Inni są jednak oburzeni - uważają, że takie hałasowanie dwie godziny przed zakończeniem ciszy nocnej jest karygodne. Zwracają również uwagę, że od dawna w Warszawie mówi się o tym, że jednostki mieszkalne nie powinny używać do odgarniania liści czy kurzu spalinowych dmuchaw, ponieważ przyczyniają się one do zanieczyszczania powietrza. Co więcej od 2018 roku władze Warszawy zakazały używania ich - zakaz ten nie dotyczy jednak zarządców spółdzielni mieszkaniowych i właścicieli nieruchomości.
Pan Paweł dodaje, że jakiś czas temu zgłaszał podobny problem pod numerem interwencyjnym. "Odpisano mi że firma została pouczona i to nie będzie się powtarzać, jak widać kłamali" - opisuje warszawiak.
Przypominamy, że w świetle prawa nie ma wielu ograniczeń dotyczących koszenia trawy czy używania innych generujących hałas urządzeń. Jedynym jest cisza nocna, co oznacza, że prace mogą odbywać się tylko między godz. 6 a 22. Większość zarządców osiedli oraz urzędów w Polsce stosuje jeszcze jedną zasadę - prace nie są prowadzone w niedzielę oraz święta. W wypadku, który opisała pani Edyta, ewidentnie doszło do naruszenia ciszy nocnej. Mieszkańcy powinni zgłosić problem do osób zarządzających budynkiem lub osiedlem.
W większości przypadków zarządy zatrudniają do takich prac firmy lub osoby zewnętrzne, w których kontraktach znajdują się zapisy dotyczącego tego, kiedy mogą rozpocząć działania. Przekroczenie tych granic często skutkuje konsekwencjami. Jak w zeszłym roku tłumaczył nam Mariusz Burkacki, rzecznik prasowy Zarządu Zieleni w Warszawie - jednostki odpowiedzialnej za zieleń miejską - firmy są uczulane, że rozpoczynanie pracy wcześniej niż przewiduje to umowa, łamie jej zapisy i może czasem skutkować karami. Najczęściej wykonawcy są jednak jedynie upominani.