Nasz czytelnik opisał sytuację, którą zastał niedawno na parkingu w zagłębiu biurowym na warszawskim Mokotowie. "W warszawskim Mordorze jest ciasno jak w mrowisku, a już znalezienie tam w dzień roboczy miejsca do zaparkowania graniczy z cudem. Człowiek, który nawet na najmniejszą chwilę zatrzyma samochód poza miejscem parkingowym, blokuje ruch i naraża się na złowrogie klaksony innych kierowców" - opisuje mężczyzna.
Jak dodaje, jakiś czas temu podczas przemieszczania się między samochodami, w pobliżu jednego z biurowców zauważył samochód zaparkowany na miejscu dla niepełnosprawnych. Za jego szybą była włożona kartka. "Nie potrafiłem się oprzeć i musiałem ją sfotografować" - pisze w liście.
Jaki komunikat znalazł się na kartce? Jak się okazuje, jeden z pracowników biurowca - choć nie ma do tego podstaw ani uprawnień - regularnie blokuje miejsce przeznaczone dla osób z niepełnosprawnością. Wykazał się jednak osobliwą "troską" i postanowił pójść na rękę osobie, której zablokował możliwość zaparkowania - zaproponował, by podeszła do jednego z biurowców i w recepcji zgłosiła, że chce zaparkować na miejscu, które zgodnie z prawem jej się należy.
Jeśli jesteś osobą niepełnosprawną uprawnioną do parkowania na tej kopercie, chętnie ustąpię Ci miejsca. Wejdź do budynku D i zgłoś to na recepcji. Pani recepcjonistka wie, gdzie mnie szukać. W ciągu kilku minut zjadę i przeparkuję samochód. Miłego dnia!
- czytamy na kartce. Jak nietrudno sobie wyobrazić, zastosowanie się do nietypowej instrukcji byłoby kłopotliwe dla osoby, która nie boryka się z niepełnosprawnością - nie mówiąc o tym, jakich trudności przysporzyłoby np. osobie poruszającej się na wózku inwalidzkim.
Przypomnijmy, że blokowanie miejsc dla niepełnosprawnych przez osoby do tego nieuprawnione jest niezgodne z prawem i grozi mandatem w wysokości 500 złotych oraz 5 punktami karnymi. Jeszcze wyższe kary przewidywane są dla kierowców, którzy podszywają się pod osoby z niepełnosprawnościami i posługują się fałszywą kartą parkingową, która uprawnia do zajmowania uprzywilejowanych miejsc (a i takich przypadków nie brakuje - wówczas kara to 800 złotych mandatu i 7 punktów karnych). To nie koniec - kierowcy, którzy zajmują "kopertę" nie mając do tego uprawnień, muszą się również liczyć z możliwością poniesienia opłaty za ewentualne odholowanie pojazdu (ta według ZDM wynosi ok. 460 złotych).
Masz problem z parkowaniem w Warszawie lub zaobserwowałeś sytuację podobną do tej opisanej w artykule? Napisz do nas na listy_do_metrowarszawa@agora.pl