W ostatnich tygodniach na Ursynowie doszło do serii podpaleń. Wszystko rozgrywało się na jednym z osiedli - najpierw do pożaru doszło w bloku mieszkalnym przy ulicy Koński Jar 2, a później także przy ulicy Koński Jar 4 i Koński Jar 10. Za każdym razem scenariusz był podobny - w nocy paliły się rzeczy pozostawione na klatkach schodowych - rowery, wózki dziecięce, meble czy dywany.
- Zniszczenia na klatce schodowej były duże - opowiada nasza czytelniczka, która mieszka w jednym z bloków, w których doszło do pożarów. Pozostawione przez jednego z jej sąsiadów meble spłonęły doszczętnie, a ogień szybko się rozprzestrzeniał. Zadymienie było bardzo duże i uniemożliwiało mieszkańcom ewakuację. Na przesłanych przez nią zdjęciach widać, że sufit klatki schodowej jest czarny od dymu. Osmalenie widać także od strony mieszkania, przy futrynie drzwi.
Pożar w bloku przy Końskim Jarze fot. Czytelniczka Metrowarszawa.pl
Podobne doświadczenia mają inni mieszkańcy bloków, w których doszło do pożarów. Jak opisują, rozprzestrzeniający się ogień sprawiał, że byli całkowicie odcięci od wyjścia. - Chciałem wyjść na klatkę, ale klamka był już tak gorąca, że nie dało się jej dotknąć. Byliśmy przerażeni, nie wiedzieliśmy gdzie uciekać. Baliśmy się, że zginiemy - mówił jeden z mieszkańców bloku przy Końskim Jarze 10 w rozmowie z "Super Expressem".
W pożarach nikt nie został ranny, każdorazowo gasiła je wezwana przez mieszkańców straż pożarna. Policja wszczęła śledztwo w sprawie podpaleń i zabezpieczyła nagrania z monitoringu. Jak podaje "Wyborcza Warszawa", we wtorek wieczorem policjanci zatrzymali młodego mężczyznę podejrzanego o podpalenia. To 18-latek i sąsiad poszkodowanych, który sam mieszka przy ulicy Koński Jar. Na razie nie są znane motywy jego działania. Robert Koniuszy z mokotowskiej komendy policji poinformował, że zostaną mu przedstawione zarzuty zniszczenia mienia, albo sprowadzenia katastrofy zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób. Policja zawnioskowała do prokuratury o objęcie go trzymiesięcznym aresztem.
Ursynowska spółdzielnia szacuje straty i przypomina mieszkańcom, że składowanie rzeczy n a klatkach schodowych jest nielegalne.
Czytaj też: Sąsiedzi wystawiają na klatki schodowe wózki, meble, śmieci i buty. "To plaga nie tylko w Warszawie"