Komary w Warszawie. Do tramwaju wdarły się setki komarów. "Pasażerowie próbowali w panice uciekać"

Komary w Warszawie dają się we znaki. Pani Jadwiga jechała we wtorek warszawskim tramwajem. Na przystanku przy Lasku Bielańskim do środka wsiedli nieproszeni pasażerowie - chmara komarów. Pomimo że mieszkańcy Warszawy mówią o "pladze", zdaniem eksperta żadnej plagi nie ma, a komarów nie jest więcej niż zazwyczaj.
Zobacz wideo

Komary w tym roku są wyjątkowo uciążliwe. Przyczyniły się do tego intensywne deszcze i podtopienia w całej Polsce oraz upały, które nadeszły niedługo potem. To idealne warunki do rozwoju komarów, więc teraz musimy radzić sobie z ich chmarami. Pojawiają się nawet tam, gdzie zazwyczaj ich nie było. 

Komary w Warszawie. Czytelniczka: Wdarły się do tramwaju

Pani Jadwiga opisała nietypową sytuację w tramwaju linii 17, którym jechała we wtorek około godziny 19.30 w kierunku Tarchomina. Na przystanku przy Lasku Bielańskim do pojazdu "wsiadły" komary. "Przez otwarte drzwi wdarły się do wnętrza pojazdu setki owadów, budząc popłoch wśród pasażerów" - pisze kobieta. 

Nagle wielu podróżnych zaczęło wymachiwać gorączkowo rękoma, inni przemieszczali się nerwowo po pojeździe, szukając miejsca wolnego od krwiożerczych intruzów. Jednak nic z tego, okazało się bowiem, że komary błyskawicznie opanowały cały skład i atakując ofiary uwięzione w pułapce rodem z horroru, podróżowały przez Wisłę na Tarchomin.
Ciekawe, czy zdecydowały się na podróż powrotną?

- opisuje sytuację pani Jadwiga. 

Ekspert: Liczba komarów prawdopodobnie nie wykracza poza normę

Doktor Piotr Tykarski z Zakładu Ekologii Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczy w rozmowie z Metrowarszawa.pl, że w ostatnich dniach faktycznie można odnieść wrażenie, że komarów jest więcej niż zazwyczaj. Mogły mieć na to wpływ warunki atmosferyczne - silne opady deszczu, a później upał. Woda, która osadziła się w niewielkich zbiornikach, nie zdążyła wyschnąć, a gdy temperatury wzrosły, część gatunków komarów "wstrzeliła się" w dogodny układ pogodowy i zdążyła się rozwinąć.

Nie można mówić jednak o żadnej pladze. Liczba komarów prawdopodobnie nie wykracza poza normę, ale subiektywnie ludzie mogą odnosić wrażenie, że jest ich o wiele, wiele więcej

- mówi doktor Tykarski.

Czy inwazja komarów będzie trwała jeszcze długo? Ekspert tłumaczy, że nie sposób tego przewidzieć. - Jeśli upały będą się utrzymywać bez opadów deszczu, to można podejrzewać, że komary nie będą miały warunków do rozwoju i będzie ich mniej. Jeśli jednak pogoda będzie przeplatana - wilgotno, gorąco, wilgotno, gorąco - to populacja komarów na pewno będzie duża - mówi dr Piotr Tykarski.

Zobacz wideo

Opryski na komary to totalna sterylizacja 

Zdaniem dr. Piotra Tykarskiego rozwiązaniem problemu nie mogą być opryski, o które niektórzy apelują do władz. Dr Tykarski mówi, że takie działanie miałoby fatalny wpływ na środowisko i ekosystem.

Wielkoobszarowe działania - opryski czy angażowanie w walkę z komarami wojska - są niebezpieczne dla przyrody i bardzo trudno byłoby oszacować straty, które mogłyby wywołać

- tłumaczy. Wybicie wszystkich komarów miałoby m.in. wpływ na gatunki owadów i zwierząt, które odżywiają się ich larwami. Dodatkowo trzeba również pamiętać, że opryski chemiczne nie są środkami wymierzonymi w jeden konkretny gatunek, więc oprysk wyeliminowałby nie tylko komary, lecz także wiele innych gatunków owadów i innych bezkręgowców i zakłóciłby funkcjonowanie sieci troficznych.

W związku z dużą liczbą komarów ludzie decydują się na wykonanie oprysków we własnych ogródkach. - Można to zrobić, ale trzeba liczyć się w całkowitą sterylizacją przyrody na własnym podwórku - mówi doktor z Uniwersytetu Warszawskiego.

Więcej o: