W piątek późnym wieczorem wybuchł pożar w wieżowcu Warsaw Hub w Warszawie. Akcja straży na Woli trwała prawie całą noc. Pierwsze jednostki pojawiły się na miejscu o godz. 22.55, a ogień udało się ugasić dopiero o 5.15. W akcji gaśniczej wieżowca w Warszawie uczestniczyło 130 strażaków.
Podczas konferencji prasowej w sobotę stołeczna straż pożarna informowała, że pożar rozpoczął się na 25. kondygnacji budynku i szybko rozprzestrzenił się po innych piętrach. Dodano, że ugaszenie go było trudne, ponieważ budynek jest dopiero w budowie. Gdyby wieżowiec był skończony, miałby specjalne zabezpieczenia i systemy, dzięki którym gaszenie byłoby skuteczniejsze i szybsze.
- Strażacy musieli wnieść na poszczególne kondygnacje przenośne, składane zbiorniki. Była tłoczona woda, najpierw poprzez samochód, następnie poprzez pompę przenośną do następnego zbiornika i tak ta woda docierała na górę. Musieliśmy zbudować własną sieć do podawania wody - powiedział rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak w rozmowie z TVN24. Dodał, że akcja była trudna również dlatego, że elementy budynku spadały w dół i trzeba było je dogaszać dopiero na ziemi.
W sobotę przed południem wieżowiec Warsaw Hub został już "przekazany" właścicielowi budynku, ale wciąż musi być do dyspozycji biegłego, który będzie zabezpieczał ślady. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną pożaru w Warsaw Hub. Komenda Stołeczna Policji informuje, że toczy się śledztwo. Od poniedziałku prace budowlane w wieżowcu nie będą prowadzone.