We wtorek straż miejska otrzymała zgłoszenie o wężu, który przemykał w okolicach przedszkola przy ulicy Pruszyńskiego (Bielany). Osoba, która zauważyła go w trawie, powiedziała strażnikom, że gad jest "dziwnego koloru i wygląda groźnie".
Strażnicy miejscy z Ekopatrolu natychmiast udali się na miejsce. Okazało się jednak, że wąż nie chce poddać się bez walki. Schował się pod maskę zaparkowanego w pobliżu samochodu osobowego, więc strażnicy nie mogli go odłowić. Na szczęście przy aucie szybko pojawił się jego właściciel. "Po otwarciu maski oczom strażników ukazał się kawałek czegoś, co nie przypomniało wyposażenia silnika" - pisze warszawska straż miejska. Dopiero wtedy udało się delikatnie złapać węża i włożyć go do transportera, a następnie przewieźć do zajmującego się m.in. gadami oddziału CITES przy warszawskim ZOO.
Specjaliści stwierdzili, że wąż, którego zauważono na Bielanach to wąż tajwański, zwany także chińskim. Gatunek ten nie jest niebezpieczny dla ludzi i nie jest jadowity. W warunkach naturalnych można go spotkać w południowo-wschodniej części Azji, ale wiele osób wybiera węża tajwańskiego do domowej hodowli. Gad może osiągnąć od 130 do 250 centymetrów.