Fala kulminacyjna już minęła Warszawę. Najwyższy poziom wody zapowiadany był na noc z wtorku na środę. Poziom wody wynosił wtedy 585 cm, czyli niewiele mniej niż poziom ostrzegawczy, który zaczyna się, gdy woda ma 6 metrów wysokości.
W związku z bardzo wysokim poziomem wody w Wiśle prezydent Rafał Trzaskowski zdecydował o zamknięciu bulwarów wiślanych oraz ostrzegał mieszkańców, aby nie zbliżali się do brzegów Wisły. Od godziny 20 w poniedziałek okolice rzeki zostały odgrodzone taśmami policyjnymi, a bulwary były monitorowane przez służby bezpieczeństwa. W związku z wysokim stanem wody zamknięte zostały też śluzy wałowe, a także wrota Portu Czerniakowskiego. Od początku ratusz zapowiadał, że fala przechodząca przez Wisłę szybko zacznie opadać. Już w środę poziom wody z godziny na godzinę się obniżał. W czwartek wynosi już 495 cm, a na sobotę hydrolodzy zapowiadają już tylko 335 cm.
W środę wieczorem ogłoszono już, że bulwary wiślane są już bezpieczne i można po nich spacerować. Od godziny 18 odwołano zakaz wstępu na bulwary nad Wisłą, na odcinku od mostu Łazienkowskiego do mostu Gdańskiego.
Urzędnicy ratusza sprawdzają teraz okolice Wisły i oceniają, czy w związku z falą kulminacyjną, doszło do zniszczeń. Ewa Gawor szefowa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego w Warszawie informuje "Stołeczną", że będzie można ocenić je dopiero, gdy woda wróci do swojego standardowego poziomu. Dodaje, że wtedy też rozpoczną się prace porządkowe, ponieważ płynąca woda przyniosła ze sobą dużo zanieczyszczeń.
Póki co wiadomo, że w związku z podwyższonym poziomem wody na Wiśle ucierpiało kilka hulajnóg elektrycznych, których operator nie zdążył zabrać z okolic bulwarów wiślanych. Na Twitterze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze opublikowano zdjęcia zatopionego pojazdu. Dodano też informację o tym, że jego członkowie przygotowują "dekalog", według którego operatorzy powinni postępować, aby wynajmowane przez nich hulajnogi nie stwarzały zagrożenia dla mieszkańców Warszawy.
W czwartek po południu Magdalena Łań z zespołu prasowego warszawskiego ratusza poinformowała, że póki co nie stwierdzono żadnych szkód ani strat. Jedyne z czym będzie musiało poradzić sobie miasto to naniesiony przez wodę piach i muł.
Wicewojewoda mazowiecki Artur Standowicz mówił w środę, że fala wezbraniowa powinna opuścić województwo mazowieckie do końca tygodnia. Dodawał, że nie przewidują w związku z tym poważnych zagrożeń.