Warszawscy funkcjonariusze zostali wezwani do jednego z przedszkoli na Gocławiu. Dyrektorka placówki poinformowała w wezwaniu, że na placu zabaw przed przedszkolem zostały znalezione bełty, prawdopodobnie od kuszy. Po otrzymaniu zgłoszenia policjanci przyjechali na miejsce i przeprowadzili rozmowę z dyrektorką szkoły oraz z jedną z mam, która już wcześniej znalazła w pobliżu placu zabaw podejrzane przedmioty. Niedługo później mundurowym udało się ustalić, że strzały były oddawane z okien i balkonu jednego z mieszkań znajdujących się w pobliżu.
Gdy policjanci zjawili się pod wytypowanym mieszkaniem, domniemanego sprawcy strzałów nie było w środku. Mundurowi poczekali na jego powrót i wkrótce 38-letni Jacek P. został zatrzymany. W jego mieszkaniu policjanci znaleźli kuszę, cięciwy i bełty.
Twierdził, że nie miał pojęcia o tym, że na taką broń należy posiadać pozwolenia. Mówił, że kupił ją na portalu za granicą. Jednocześnie próbował zaprzeczać, by to on z niej strzelał
- informuje policja.
Decyzją sądu mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Teraz odpowie za narażenie innych na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Dodatkowo - w związku z tym, że nie miał pozwolenia na broń - został mu też przedstawiony zarzut związany z wykroczeniem z ustawy o broni i amunicji.