W niedzielę opisaliśmy sprawę dewastacji jednej z rzeźb na fontannie w Dolince Szwajcarskiej. Nastoletnia dziewczyna wzięła do ręki młotek i rozbiła nim nos "Chłopca na żółwiu" - całe zdarzenie zostało nagrane i opublikowane na Instagramie.
W poniedziałek nadkom. Robert Szumiata poinformował w mailu wysłanym do redakcji, że zawiadomienie w tej sprawie zostało złożone dzisiaj przez przedstawiciela biura stołecznego konserwatora zabytków. Dodaje, że czyn zostanie zakwalifikowany najprawdopodobniej jako czyn z art. 108 ustawy o ochronie zabytków, który mówi o niszczeniu lub uszkadzaniu zabytków. Czytamy w nim, że osobie, której się tego dopuszcza grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Ustalamy wiek tej osoby. Jeśli okaże się, że sprawcą jest osoba nieletnia to sprawa znajdzie swój finał w sądzie rodzinnym. W przypadku osoby dorosłej zostanie wszczęte prokuratorskie śledztwo. Zabezpieczyliśmy już między innymi nagranie dokumentujące moment przestępstwa oraz dokonaliśmy oględzin miejsca zdarzenia
- informuje nadkomisarz Szumiata. Wcześniej śródmiejscy policjanci informowali w rozmowie ze "Stołeczną", że funkcjonariusze badają także udział osoby, która nagrała wideo.
Zgłosiłem już sprawę do prokuratury
- mówi stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki w rozmowie z Metrowarszawa.pl.
Sama zainteresowana to nastoletnia Julia - modelka, która pojawiła się m.in. w reklamie jednego z banków. Gdy wokół jej wybryku zrobiło się głośno, opublikowała na swoim koncie na Instagramie zdawkowe przeprosiny. "Przepraszam wszystkich" - napisała i dodała, że nie ma zamiaru tłumaczyć, dlaczego to zrobiła, bo "to jej prywatna sprawa". Po przeprosinach pokazała obserwującym, że dostaje dużo wiadomości z wyzwiskami i groźbami.
Później dziewczyna, która zniszczyła "Chłopca z żółwiem", skomentowała sprawę jeszcze w relacji na żywo w internecie, którą w niedzielę prowadził jej kolega. Zadeklarowała w niej, że w poniedziałek ma zamiar sama pójść na policję. Mówi, że chce się przyznać do tego, co zrobiła oraz zgłosić groźby, które od momentu opublikowania filmu, dostaje. Przyznaje się również, że podczas zdarzenia była pod wpływem alkoholu, ale, jak podkreśla, nie brała żadnych innych środków odurzających. Dodaje, że jej zdaniem wysyłanie jej gróźb i wyzwisk jest nieadekwatne do sytuacji. - Jeśli ważniejsza jest dla was rzeźba bez duszy, niż człowiek, który ma duszę, no to k***a serio, za*****cie - mówi zdenerwowana dziewczyna.
Wiele osób było oburzonych tym, że mBank - bank, w którego reklamie wystąpiła dziewczyna - nie komentuje sprawy. W niedzielę na oficjalnym profilu banku przeproszono za ten akt wandalizmu. "Osoby biorące udział w nagraniu są angażowane przez firmę zewnętrzną, czyli agencję. Nie popieramy jako mBank wandalizmu sztuki czy innego rodzaju zachowań mających na celu niszczenie rzeczy. Jest nam przykro z tego powodu" - napisano. Kilka godzin później mBank poinformował, że zdecydowano również wycofać spot reklamowy z udziałem dziewczyny.
"(...) nie chcemy być kojarzeni z aktorką, która wiele tygodni po zakończeniu zdjęć zasłynęła kolejną rolą – wandala. W mBanku nie zgadzamy się na takie zachowania!" - napisano.
Z live'a dowiadujemy się również, że dziewczyna poniosła konsekwencje swoich działań zanim w sprawę zaangażowała się jeszcze policja czy prokuratura. Agencja modelek, do której należała, zrezygnowała ze współpracy z nią.
Podczas nagrania kilkukrotnie mówi, że bardzo żałuje tego, co zrobiła. "Jestem 'megagłupia'", "Sama jestem zażenowana tym, co zrobiłam" - pada z jej ust. Dodaje, że zrobiłaby wszystko, żeby naprawić sytuację i sprawić, żeby zamieszanie wokół niej ucichło. Choć wielokrotnie padają słowa mówiące o żalu, wciąż słychać zirytowanie tym, że teraz ponosi konsekwencje tego, co zrobiła.