W nocy ze środy na czwartek w mieszkaniu na Ursynowie doszło do zabójstwa. Zginęła 29-letnia kobieta, która od początku maja wynajmowała ze swoim partnerem pokój w bloku przy ulicy Dunikowskiego. Z pierwszych informacji wynikało, że kobieta miała liczne rany spowodowane ostrym narzędziem. Policja zatrzymała w sprawie dwóch mężczyzn. Jeden z nich to partner kobiety - 26-letni Mateusz Z., który sam wezwał służby na miejsce zdarzenia. Drugi mężczyzna to współlokator pary, który po przesłuchaniu został zwolniony do domu.
Prokuratura postawiła już partnerowi kobiety zarzut zabójstwa - podaje TVN Warszawa. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Łukasz Łapczyński poinformował, że zdaniem śledczych Mateusz Z. zadał kobiecie "ciosy maczetą w obrębie szyi", w wyniku czego zmarła. Kłótnie między parą miały zdarzać się już wcześniej. Mężczyzna przyznał się do winy, choć początkowo tłumaczył, że znalazł swoją partnerkę martwą po przyjściu do mieszkania.
- Początkowo twierdził, iż po powrocie do pokoju, po północy znalazł swoją dziewczynę z raną szyi. Potem zmienił wersję, przyznając, że to on pozbawił ją życia - tłumaczył Łapczyński w rozmowie z portalem. Jak dodał, w chwili zatrzymania 26-latek był trzeźwy, ale jego zachowanie wskazywało, że mógł być pod wpływem środków odurzających. Pobrano od niego krew, wyniki badań toksykologicznych nie są jeszcze znane.
Mężczyźnie grozi dożywocie. W sobotę zapadnie decyzja, czy zostanie tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Współlokator pary w chwili zabójstwa był w pokoju obok. Śledczy wykluczyli, że może mieć związek ze sprawą.