Historię pani Sylwii - pacjentki szpitala w Otwocku - opisał "Super Express". Już w zeszłym tygodniu dziennikarze pisali, że kobieta przyjechała na izbę przyjęć z dokuczliwymi dolegliwościami. Chciała, aby lekarze zajęli się silnym bólem bólem głowy i karku.
Lekarz na izbie przyjęć w szpitalu przy ul. Batorego w Otwocku stwierdził, że pani Sylwia jest pod wpływem środków odurzających i nie wykonał szczegółowych badań. Wykonano tylko podstawowy zestaw i podano kroplówkę z paracetamolu, która miała pomóc na ból. Kobieta spędziła noc w szpitalu, ale nad ranem jej stan się dramatycznie pogorszył. Pani Sylwia dostała wylewu i obecnie jest w śpiączce.
Sprawą od razu zajęła się komisja, która miała zbadać, czy lekarz - Eugeniusz S., który przyjmował panią Sylwię - nie popełnił błędu. Stwierdzono, że doktor faktycznie "nie zachował szczególnej staranności przy wykonywaniu obowiązków". - Potraktowaliśmy to jako jego błąd i rozstaliśmy się z lekarzem, który pełnił wtedy dyżur - mówi w rozmowie z "SE" Tomasz Koper, dyrektor ds. medycznych szpitala w Otwocku. Okazuje się jednak, że Eugeniusz S. nie pracuje już na izbie przyjęć, ale w samym szpitalu tak. Sam potwierdza to w rozmowie z "Super Expressem". Nie chce komentować sprawy, ale dodaje, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
Działajmy razem na rzecz zapobiegania plastikowej epidemii. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>
Greenpeace Fot. Gazeta.pl