Mieszkańcy jednego z bloków mieszkalnym na warszawskiej Pradze-Południe usłyszeli zza ściany przeraźliwe krzyki kobiety, która wzywała pomocy. Po chwili sąsiadka załomotała do ich drzwi.
Wezwani do budynku funkcjonariusze zastali na miejscu kobietę i jej 35-letniego partnera Marcina P. Kobieta powiedziała policjantom, że mężczyzna od kilku miesięcy się nad nią znęcał - wyzywał ją, wszczynał awantury, bił. W dniu, kiedy policjanci pojawili się w końcu w mieszkaniu pary, sytuacja była dramatyczna.
Marcin P. wykręcił swojej dziewczynie ręce i ją związał, a potem zaczął brutalnie bić. Potem wziął do ręki paralizator i kilkukrotnie poraził ją prądem, a następnie nożyczki - aby upokorzyć kobietę zaczął obcinać jej włosy. Na szczęście ofierze Marcina P. udało się uciec z mieszkania i skryć u sąsiadów, którzy zadzwonili po policję.
Mężczyzna - mimo obecności policjantów - nadal był bardzo agresywny - nie stosował się do poleceń, w szale naruszył nietykalność jednego z interweniujących funkcjonariuszy, a drugiego próbował zmusić do odstąpienia od wykonywania czynności służbowych. Na koniec uszkodził jeszcze radiowóz. Gdy Marcin P. trafił na komisariat na Pradze-Południe, zamknięto za nim kraty celi. Niedługo później 35-latek usłyszał trzy zarzuty, a decyzją sądu spędzi kolejne trzy miesiące w areszcie śledczym.