Majątek za okaleczoną rzeźbę Aliny Szapocznikow. "Przyjaźń" przez 30 lat stała zapomniana w ogródku

W sobotę odbyła się licytacja słynnej rzeźby "Przyjaźń" Aliny Szapocznikow. Zwycięzca aukcji był skłonny zapłacić za nią aż 1,7 mln złotych. Cena zaskoczyła nawet ekspertów. Losy rzeźby są bardzo ciekawe, a perypetie dzieła jeszcze się nie zakończyły.
Zobacz wideo

Dom aukcyjny DESA Unicum poinformował na swojej stronie, że rzeźba Aliny Szapocznikow "Przyjaźń Polsko-Radziecka" została wczoraj kupiona. To dzieło z 1954 roku, które przedstawia dwóch mężczyzn w braterskim uścisku ze sztandarem. Anonimowy miłośnik sztuki zaoferował za nią aż 1,7 mln złotych. Eksperci wyceniali jej wartość na 600 tys. - 900 tys. złotych.

Rzeźba "Przyjaźń" niemile widziana, trafiła do ogródka

A zaczęło się od 400 tys. zł, przewidywano, że rzeźba może osiągnąć cenę bliską miliona, ale takiej kwoty chyba nikt się nie spodziewał!

- czytamy na profilu "Tu było, tu stało" na Facebooku.

Nieznane jest nazwisko osoby, która została się posiadaczem słynnej rzeźby. Jak podaje "Stołeczna", nowy właściciel kupił ją z myślą o późniejszym przekazaniu w długoletni depozyt warszawskiemu Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Czy tak faktycznie się stanie - na pewno niedługo się o tym przekonany.

Wysoka cena "Przyjaźni Polsko-Radzieckiej" to nie jedyna rzecz, która wyróżnia rzeźbę. Dzieło Aliny Szapocznikow ma także bardzo ciekawą historię, która zaczęła się zagęszczać w ostatnich kilku tygodniach. Przez długi czas rzeźba uznawana była za zaginioną.

Otóż "Przyjaźń" przez wiele lat stała w jednym z korytarzy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Po zmianach ustrojowych, w 1992 roku, dyrektor PKiN zdecydował, że powinna z niego zniknąć. Była za duża, żeby ją po prostu wynieść. To właśnie wtedy rzeźbę okaleczono - straciła m.in. ręce i sztandar. Później, jak opowiadał w "Dzień Dobry TVN" prezes zarządu Desy Juliusz Windorbski, przez 30 lat rzeźba stała w ogródku. Była własnością właściciela firmy rozbiórkowej.

W marcu 2019 roku wystawiono ją na aukcji Desa Unicum. Dopiero wtedy przypomniał o niej sobie zarząd PKiN - 15 marca zażądał od domu aukcyjnego natychmiastowego zwrotu rzeźby. Sprawa trafiła do sądu, ten oddalił powództwo. Tutaj sprawa się jednak nie kończy, zarząd PKiN ponownie zawnioskował o wydanie rzeźby. Kilka dni później prokurator zajął "Przyjaźń". Nie przeszkodziło to jednak w przeprowadzeniu aukcji - Desa nie uległa i mimo wszystko sprzedała "Przyjaźń" w sobotę, powołując się na decyzję sądu, który wcześniej oddalił wniosek o oddanie rzeźby.

Aukcja została przeprowadzona w trybie warunkowym, a o kwestii własności tej bezcennej rzeźby dalej zdecyduje sąd

- informuje "Tu było, tu stało".

Więcej o: