Radny Cieślikowski na początku marca tego roku napisał do prezydenta Rafała Trzaskowskiego interpelację. Informuje w niej, że jeden z działaczy Komitetu Obywatelskiego Paluch Watch przekazał mu, iż w 2017 roku w schronisku na Paluchu uśmiercono 25 dorosłych kotów i kilka miotów kociąt. Powodem miało być zagrożenie epidemii kociej panleukopenii, nazwanej też kocim tyfusem.
W interpelacji radny Cieślikowski zaznacza, że Powiatowy Inspektorat Weterynarii przeprowadził co prawda kontrolę i nie stwierdził nieprawidłowości, ale kierowca Jarosława Kaczyńskiego nadal ma wątpliwości. Dodaje, że z pisma przygotowanego przez dyrektora schroniska na Paluchu wynika, że koty były szczepione, a mimo to konieczne było późniejsze uśpienie. "Mogło zatem dojść do fałszowania wyników i uśmiercania zdrowych kotów" - pisze Jacek Cieślikowski.
Dyrektor schroniska na Paluchu wyjaśnia
Dyrektor Palucha Henryk Strzelczyk przyznaje w rozmowie z "Super Expressem", że w 2017 roku faktycznie konieczne było uśpienie aż 28 zwierząt i było to związane z kocim tyfusem. Odpowiada także na wątpliwości związane ze szczepieniem kotów przeciwko chorobie. - Nawet szczepione zwierzęta nie są w stu procentach bezpieczne w przypadku kociego tyfusu - tłumaczy Strzelczyk w rozmowie z "SE". Dodaje, że warszawskie instytucje dbające o zdrowie zwierząt zbadały już sprawę i nie wykazały nieprawidłowości.
Radny Jacek Cieślikowski domaga się jednak od prezydenta Trzaskowskiego interwencji. Chce, aby w schronisku na Paluchu została przeprowadzona kolejna kontrola, pyta również, czy sprawę badał Państwowy Inspektorat Weterynarii. Na razie ratusz nie odpowiedział jeszcze na interpelację, ale jego rzecznik Kamil Dąbrowa tłumaczy w "SE", że do schroniska trafiły zakażone koty i trzeba było przeciwdziałać epidemii, która w warunkach schroniska jest nieuleczalna. Podkreśla, że wszystko odbyło się za zgodą weterynarza.