W grupie "Święte krowy warszawskie" na Facebooku codziennie pojawiają się zdjęcia kierowców, którzy powinni przejść kurs z parkowania. Od czasu do czasu pojawia się jednak przypadek inny niż wszystkie.
Pan Tomasz, operator kamery i muzyk z Warszawy, opublikował zdjęcie z okolic skrzyżowania ulic Różanej i Grażyny na Mokotowie. Widać na nim samochód, który zaparkował tak, że chodnik był zupełnie zablokowany. Uwagę Pana Tomasza zwróciło jednak coś innego - spacerówka ustawiona na masce auta.
Ulica Grażyny najwyraźniej wzięła sprawy w swoje ręce. Złoto
- napisał pan Tomasz.
Mężczyzna podejrzewa, że ktoś, kto ustawił dziecięcy wózek na samochodzie chciał w ten sposób wysłać do kierowcy wiadomość pt. "Pomyśl o innych". Na zdjęciu wyraźnie widać, że rodzic prowadzący wózek lub osoba z niepełnosprawnością miałaby ogromny problem, żeby przecisnąć się między płotem a samochodem. Ba! Nawet zwykły pieszy musiałby się nieźle nagimnastykować.
Mój bohater!
Brawo!
Wózek inwalidzki byłby jeszcze wymowniejszy
- brzmiały komentarze osób, które zobaczyły zdjęcie pana Tomasza. Część uważa wręcz, że pomysłodawca powinien pójść o krok dalej - zostawić na masce... brudną pieluchę.
Nie wszystkim inicjatywa zdenerwowanego mieszkańca się jednak spodobała. Uważają, że wózek mógł uszkodzić samochód i porysować karoserię. Są zdania, że nic nie usprawiedliwia niekulturalnego i nieprawidłowego parkowania, ale niszczenie czyjegoś mienia to zły pomysł. Dodają, że w takich przypadkach trzeba dzwonić na straż miejską, a nie brać sprawy w swoje ręce.