W połowie tygodnia media obiegła informacja, że z grobu Niny Andrycz skradziono mosiężną rzeźbę. Była to 30-centymetrowa kopia statuetki, którą artystka dostała na 75. rocznicę swojej kariery artystycznej. Brak rzeźby na nagrobku zauważyła opiekunka grobu Liliana Śnieg-Czaplewska, która wcześniej zleciła jej wykonanie.
Policjanci z Woli rozpoczęli poszukiwania osób, które okradły grób artystki. Zamieścili na stronach komendy zdjęcia statuetki i poinformowali, że za ograbienie grobu sprawcom grozi do 8 lat więzienia.
Jak się okazuje, sprawa ma swój szczęśliwy finał, a złodziej sam zdecydował się na oddanie łupu i odniósł rzeźbę do kościoła świętego Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach. Została już oddana opiekunce grobu. Poinformował o tym rzecznik prasowy Archidiecezji Warszawskiej, ksiądz Przemysław Śliwiński.
"Mosiężna statuetka skradziona kilka dni temu z grobu śp. Niny Andrycz odnalazła się - ktoś pozostawił ją w kościele św. Karola Boromeusza. Została już zwrócona opiekunom grobu" - napisał na Twitterze.
Wcześniej opiekunka grobu relacjonowała w rozmowie z "Wyborczą Warszawa", że gdy zgłosiła kradzież dyrektorowi cmentarza ks. Markowi Gałęzowskiemu, została zlekceważona - powiedziano jej, że zgłaszanie kradzieży policji to "strata czasu". Z kolei pracownik kancelarii kościoła miał ją zbyć słowami, że wcześniej powinna ubezpieczyć statuetkę na wypadek kradzieży. Mimo to kobieta zdecydowała się na zgłoszenie sprawy na policję.