Przed warszawskim Sądem Okręgowym rozpoczął się proces 26-letniego Adriana C., oskarżonego o zabicie nożem 37-letniego pracownika Tramwajów Warszawskich, Pawła K. Do zdarzenia doszło przy barierkach ustawionych wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia przed miesięcznicą smoleńską w nocy z 9 na 10 lutego ubiegłego roku.
Dokładny przebieg bójki nie jest znany. Z relacji świadków wynikało, że 37-letni Paweł K. zwrócił uwagę mężczyźnie, który demolował barierki odgradzające teren przy Pałacu Prezydenckim. Doszło do szarpaniny. W pewnym momencie pracownik tramwajów Warszawskich został przez niego trzykrotnie ugodzony nożem w okolice brzucha i klatki piersiowej. Pracownicy Tramwajów Warszawskich zorganizowali dużą akcję oddawania krwi dla swojego kolegi, ale niespełna dwa tygodnie później mężczyzna zmarł w szpitalu.
- Oskarżam Adriana C. o to, że 10 lutego 2018 roku w Warszawie przy ulicy Trębackiej 3, działając w zamiarze pozbawienia życia Pawła K., wymierzył pokrzywdzonemu trzy ciosy nożem w okolice klatki piersiowej i brzucha - mówił prokurator Jerzy Mierzewski podczas odczytywania aktu oskarżenia.
Adrian C. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, podtrzymując jednocześnie zeznania złożone podczas śledztwa. Mówił wówczas, że z chwili ataku nic nie pamięta, bo ktoś musiał dosypać mu czegoś do szklanki. Podczas dzisiejszej rozprawy przeprosił natomiast rodzinę Pawła K., który osierocił trójkę małych dzieci.
- Przepraszam żonę, dzieci, rodziców. Jest mi przykro, bo zginął człowiek - mówił.
W sprawie przesłuchano tez pierwszych świadków. To między innymi policjanci, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce zdarzenia. Funkcjonariusze zeznali, że byli w okolicy, bo tej nocy zabezpieczali przygotowania do obchodów miesięcznicy smoleńskiej. Policjant Sylwester M., który prowadził akcję reanimacyjną Pawła K., opisał, w jakim stanie był mężczyzna. Mówił też o pozostałych uczestnikach zajścia. Jego zdaniem wszyscy byli pijani.
Zeznania złożyli też bezpośredni świadkowie zdarzenia: Leszek W. i Piotr W., koledzy zabitego, z którym wcześniej uczestniczyli w spotkaniu towarzyskim. Leszek W. zeznał, że po wyjściu z lokalu Paweł K. zwrócił uwagę jakiemuś mężczyźnie, który demolował barierki odgradzające teren przy Pałacu Prezydenckim. Doszło do wyzwisk. - Nie było widać jakichś rękoczynów, ten mężczyzna jakby odepchnął kilka razy Pawła - zeznał Leszek W. Później okazało się, że „odepchnięcia” to ugodzenia nożem.
Paweł K. miał 37 lat, osierocił troje małych dzieci. Adrianowi C. grozi dożywocie. W czwartek i piątek odbędą się przesłuchania kolejnych świadków.