W 19 grudnia zeszłego roku zaginął 71-letni mieszkaniec Kobyłki. Szybko okazało się, że mężczyzna został porwany dla okupu. Jak udało się ustalić Radiu ZET, 71-latek był biznesmenem, ojcem znanego w Kobyłce dewelopera.
O porwanie mężczyzny podejrzewano gangsterów aktywnych w latach 90. Żądali za uwolnienie 71-latka 100 tysięcy złotych. W sprawę zaangażowały się specjalistyczne służby - Centralne Biuro Śledcze Policji, Wydział do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw KSP oraz Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
Niestety mężczyzna nie wrócił do domu cało i zdrowo. Zaledwie po kilku dniach, pod koniec grudnia, odnaleziono jego ciało. Służby zaangażowane w sprawę od razu podejrzewały morderstwo.
Jak informuje Tvnwarszawa.pl, rzecznik prokuratury Marcin Saduś ujawnił, że sekcja zwłok pozwoliła ustalić, że 71-latek zmarł bezpośrednio po porwaniu. Śledczy nie ujawniają, co było bezpośrednią przyczyną śmierci mieszkańca Kobyłki, ale nieoficjalnie mówi się, że mogło dojść do zabójstwa.
W sprawie zatrzymano już kilka osób, które usłyszały zarzuty. Tylko jedna z nich przebywa obecnie w areszcie. Nie wiadomo, co prokuratura zarzuca mężczyznom.