Zgłoszenia o egzotycznych, niebezpiecznych zwierzętach, nie zawsze okazują się zasadne. Tym razem mieszkaniec Wesołej się jednak nie pomylił. Jak pisze straż miejska - "to nie była stara lina okrętowa, ani zwinięta dziwnie szmata".
W poniedziałek wczesnym wieczorem do straży miejskiej wpłynęło zgłoszenie. Mężczyzna mówił, że widział na ulicy dużego, czarnego węża. Poprosił o pomoc Ekopatrol. Gdy strażnicy zjawili się na miejscu przekonali się, że warszawiak miał rację. Zauważyli prawie metrowego czarno-szarego węża.
Na szczęście nie był agresywny, więc bez problemu udało się go schwytać. Umieszczono go w specjalnym pojemniku, a następnie przetransportowano w bezpieczne miejsce - do siedziby straży miejskiej przy ul. Sołtyka. Rano przewieziono go do oddziału CITES przy warszawskim zoo, gdzie zbadali go specjaliści. Okazało się, że to wąż królewski.
Takie okazy naturalnie występują w Ameryce Północnej i Południowej. Swoją nazwę zawdzięczają temu, że żaden wąż im nie straszny - żywią się innymi wężami, nawet tymi jadowitymi, gdyż jest odporny na ich toksynę. Sam wąż królewski nie jest jednak groźny ani jadowity.
Nie wiadomo jak wąż znalazł się na wolności. Strażnicy miejscy podejrzewają dwie możliwości: albo gad uciekł z terrarium, albo ktoś go wypuścił.