W Samodzielnym Publicznym Centralnym Szpitalu Klinicznym przy ulicy Banacha w Warszawie miało dojść do zarażenia chorobą skóry - świerzbem.
Z informacji, do których dotarł "SE" wynika, że co najmniej 15 osób miało zarazić się w szpitalu świerzbem. Wszystko miało zacząć się jeszcze przed świętami, gdy na SOR trafiła osoba bezdomna - to od niej miały zarazić się inne osoby.
O przypadku powiadomiony został inspektor BHP szpitala, Tomasz Ziemka. Mężczyzna został powiadomiony o tych przypadkach. Nie potwierdza jednak wprost, że chodzi o świerzb. - Lekarz odsunął pielęgniarki od pracy. Panie miały dostarczyć zaświadczenie o chorobie i nie pracować. Będziemy to rozpatrywali jako przypadki choroby zawodowej - powiedział w rozmowie z "SE". W szpitalu miała zostać przeprowadzona dezynfekcja.
W sobotę Joanna Narożniak, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie powiedziała w rozmowie z Metrowarszawa.pl, że do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w m.st. Warszawie wpłynęło zgłoszenie o takim podejrzeniu.
- Do piątku wieczorem do Powiatowego Inspektora Sanitarnego nie wpłynęło zgłoszenie od szpitala o wystąpieniu ogniska świerzbu - dodawała Narożniak.
Zapewniła również, że w najbliższym czasie podjęte zostaną działania sprawdzające.
We wtorek WSSE w Warszawie poinformowało, że w szpitalu przy ul. Banacha faktycznie doszło do zarażenia się świerzbem. Chodzi o sześć pracownic - pielęgniarek i opiekunek. Żaden pacjent nie miał objawów świerzbu.
Wyjaśniono również, że kobiety nie zaraziły się od bezdomnego mężczyzny, który był pacjentem, ponieważ nie miał on objawów choroby. Jak pisze Wirtualna Polska, "najprawdopodobniej to jedna z pracownic "przyniosła" świerzb do szpitala".
- Sytuacja jest opanowana, nie ma niebezpieczeństwa rozszerzenia się ogniska choroby. Osoby, u których wystąpiły objawy, są już zdrowe - mówi Joanna Narożniak z WSSE w Warszawie.