Jechali na porodówkę, utknęli w przedświątecznym korku na Mokotowie. Pomógł telefon na policję

Pani Katarzyna i jej mąż Grzegorz starali się dojechać na porodówkę w szpitalu przy ul. Wołoskiej, ale utknęli w gigantycznym korku. Z pomocą ruszyli policjanci, którzy eskortowali samochód przyszłych rodziców do samego szpitala. Pół godziny później na świat przyszedł mały Jaś.
Zobacz wideo

O nietypowej akcji przeprowadzonej przez policjantów poinformowała mokotowska komenda.

Mokotów. Policjanci eskortowali samochód z rodzącą kobietą

W piątek 21 grudnia na ul. Marynarskiej w Warszawie w gigantycznym, przedświątecznym korku utknęli  przyszli rodzice jadący na porodówkę. Gdy mąż rodzącej kobiety zorientował się, że nie ma szans na dojechanie do szpitala na czas, zadzwonił na policję z prośbą o pomoc. Kilka minut później funkcjonariusze zjawili się na miejscu.

"Za kierownicą volvo siedział 48-leni pan Grzegorz, który próbował dowieźć do szpitala na ul. Wołoską rodzącą partnerkę. 36-latkę od rozwiązania dzieliły dosłownie minuty" - relacjonują policjanci, którzy natychmiast rozpoczęli eskortę samochodu.

"Dla takich chwil warto żyć"

Policjantka zajęła miejsce obok rodzącej kobiety, a policjant w radiowozie pilotował samochód. Po kilku minutach przyszli rodzice byli już na izbie przyjęć w szpitalu przy ulicy Wołoskiej. Wszystko skończyło się szczęśliwie, a ich syn Jaś przyszedł na świat pół godziny później. „Już myślałem, że będę odbierał poród w samochodzie” - wspomina pan Grzegorz, dziękując policjantom za pomoc.

Następnego dnia starsza posterunkowa Eliza Borek-Jaksim i starszy aspirant Wiesław Jaguś zjawili się w szpitalu przy Wołoskiej ponownie. Tym razem po to, żeby pogratulować rodzicom szczęśliwego rozwiązania. - Dla takich chwil warto żyć - podsumowali akcję.

Więcej o: