O znalezieniu kota na pokładzie samolotu poinformowało Lotnisko Chopina oraz schronisko na Paluchu, do którego trafiło zwierzę. Jak relacjonują służby lotniska, kota zaważyła na pokładzie samolotu lecącego z Lublina do stolicy jedna z pasażerek, gdy chciała włożyć bagaż pod swój fotel. Tam właśnie siedziało przestraszone zwierzę.
Gdy załoga samolotu zorientowała się, że na pokładzie jest kot, powiadomiła służby lotniska w Warszawie, na które zmierzał samolot.
Czytaj więcej: W 24 minuty do Lublina! Sprawdzamy, po co LOT-owi nowe połączenie krajowe
- Został powiadomiony nasz sokolnik. Choć nazwa może być nieco myląca, to zapewniam, że jest to osoba, która zna się na zwierzętach i zajmuje się tym, aby żadne zwierzę nie ucierpiało - powiedział rzecznik Lotniska Chopina w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim". Jak dodał, po odłowieniu kot trafił w ręce ekopatrolu.
- Nie wiadomo, jak znalazł się na pokładzie. Kot był miły, spokojny i zadbany, niestety nie posiadał czipa - informuje straż miejska.
Obecnie kot gapowicz przebywa w schronisku na Paluchu, gdzie nadano mu numer 1383/18. Nie wiadomo, w jaki sposób dostał się do samolotu, ale najpewniej stało się to w Świdniku lub w Poznaniu, skąd wcześniej również startował samolot lecący do Warszawy.
Właściciel kota jest wciąż poszukiwany.