Rzecznik dzielnicy Praga-Południe, Andrzej Opala, poinformował o wszystkim w środę. W wysłanej do redakcji wiadomości poinformował, że w Zespole Szkół nr 21 na Saskiej Kępie, popularnym "Chemiku" doszło do tajemniczego zasłabnięcia kilkunastu osób - 13 uczennic i sekretarki.
Andrzej Opala mówi, że zaczęło się rano od zdenerwowanej uczennicy, która już dojeżdżając do szkoły źle się poczuła. Potem zasłabły następne. Ich stan był na tyle niepokojący, że dyrektor zespołu szkół, Marek Kupiecki, wezwał pogotowie.
"Fala zasłabnięć objęła w sumie 13 uczennic, a cała sytuacja mocno zdenerwowała też jedną z pracownic sekretariatu, która jednak szybko doszła do siebie" - czytamy w oświadczeniu.
Osiem z poszkodowanych dziewczynek trafiło do szpitala. Prawdopodobnie będą tam przebywały do czwartku na obserwacji.
Początkowo nie było wiadome, co było przyczyną masowego zasłabnięcia uczennic. Postanowiono więc wyprowadzić z budynku przedszkolaków ze znajdujące się tam filii. Na miejsce natychmiast wezwano również straż pożarną oraz policję.
Specjaliści ustalili, że w budynku nie ulatnia się żadna szkodliwa substancja ani gaz. Na wszelki wypadek szkoła została jednak dokładnie przewietrzona. Również lekarz wykluczył zatrucie. Dodał jednak, że możliwą przyczyną mogło być podłoże emocjonalne.
Rzecznik dzielnicy tłumaczy, że uczennice mogły być zdenerwowane tragicznymi informacjami, które w ostatnich dniach usłyszały. Chodzi o informacje z poniedziałku i wtorku. Najpierw do szkoły dotarła smutna informacja o śmierci popularnej nauczycielki, a kolejnego dnia wiadomość, że nie żyje również jeden z uczniów szkoły. 16-latek został potrącony na pasach w Tarczynie.
"Obie te informacje mogły wywołać wstrząs emocjonalny dziewcząt" - informuje Andrzej Opala.