200 kawek otrutych na Mokotowie. Są wyniki sekcji zwłok. Wiadomo, dlaczego padły

Są już wyniki sekcji zwłok kilkuset kawek otrutych na Mokotowie w zeszłym tygodniu. Z najnowszych informacji wynika też, że do otrucia ptaków doszło nie w jednej, a w co najmniej dwóch lokalizacjach. Trwają przesłuchania świadków.

Z początkowych informacji wynikało, że ofiarą truciciela padło 150 ptaków. Przed weekendem fundacja Animal Rescue Polska podała, że było to 200 zwierząt. Teraz okazuje się, że do masowego otrucia ptaków doszło na Mokotowie w co najmniej dwóch miejscach.

Otrucie kawek na Mokotowie - dwie lokalizacje

Wszystko działo się w okolicach zagłębia biurowego na Służewie. Policjanci z Mokotowa pierwszą informację w sprawie masowego otrucia ptaków dostali w zeszły czwartek około godziny 21:40. Jedna z mieszkanek osiedla przy ul. Śniardwy poinformowała, że między blokami leży mnóstwo martwych ptaków, które spadają z drzew. Na miejscu znaleziono 130 martwych i 20 żywych kawek, które zostały przewiezione do azylu w warszawskim zoo. 

W piątek po godzinie 9 policjanci ponownie zostali zaalarmowani o kolejnych martwych ptakach.Tym razem zgłoszenia pochodziły z okolic ulic Jadźwingów i Bartłomieja. Tam ofiarą truciciela padło około 70 martwych kawek.

W działaniach zabezpieczających teren uczestniczyli policjanci, a także funkcjonariusze straży miejskiej, inspektor ds. ochrony zwierząt oraz strażacy zajmującymi się zagrożeniami chemicznymi. W pobliżu miejsc znalezienia martwych ptaków znajdują się place zabaw i bloki mieszkalne.  

"Trwa przesłuchiwanie świadków"

W jednej z lokalizacji zabezpieczono pojemniki z substancją chemiczną, która mogła zostać użyta do otrucia ptaków - najprawdopodobniej był to środek na insekty. Ciała pięciu zwierząt zostały przekazane do sekcji zwłok, a policja wszczęła postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Zapytaliśmy o ustalenia.

- Przesłuchujemy w tej sprawie świadków i zabezpieczamy materiały, które pozwolą wyjaśnić okoliczności i przyczyny śmierci zwierząt. Analizujemy też nagrania z monitoringu i czekamy na wyniki ekspertyzy laboratoryjnej - powiedział w rozmowie z Metrowarszawa.pl Robert Koniuszy w mokotowskiej policji. Jak dodał, na tym etapie śledztwa nie można przesądzić, czy ptaki zostały przez kogoś otrute specjalnie.

Niewydolność oddechowo-krążeniowa przyczyną śmierci kawek

W działaniach na miejscu uczestniczyli także przedstawiciele Fundacji Animal Rescue Polska, którzy skierowali ciała padłych ptaków do analizy. Jak informuje fundacja, są już znane wyniki sekcji zwłok zwierząt.

Ptaki padły w wyniku niewydolności oddechowo-krążeniowej. Z opinii naszego lekarza weterynarii z kliniki Gabor Vet wynika jasno, że doszło do otrucia ptaków środkiem chemicznym. Dodatkowo w żołądku jednego z nich znaleziono substancję, która pieniła się w taki sam sposób, jak środek znaleziony na miejscu. Była to bezwonna substancja 

- mówi Dawid Fabjański z Animal Rescue Polska w rozmowie z Metrowarszawa.pl.

Animal Rescue Polska: "służby nie były przygotowane"

Po znalezieniu martwych kawek wiceprezes fundacji Animal Rescue Polska Inga Lechowska wyznaczyła nagrodę 500 złotych dla osoby, która wskaże truciciela i mordercę ptaków. Przedstawiciele fundacji poinformowali też, że akcja ratowania ptaków "obnażyła niewydolność służb", które miały działać na miejscu opieszale i nieadekwatnie do miejsca zdarzenia. Wolontariusze wskazują, że ptaki padały masowo z powodu otrucia środkiem chemicznym, a służby nie chciały zabezpieczyć miejsca pod kątem zagrożenia chemicznego.

- To kuriozalna sytuacja, naszym zdaniem służby nie są przygotowane na działanie dotyczące zagrożenia chemicznego. Wóz chemiczny za kilkanaście milionów złotych nie był w stanie sprawdzić składu chemicznego cieczy, która znaleźliśmy w pobliżu - precyzuje Dawid Fabjański.

Padłe ptaki przez wiele godzin leżały na folii aluminiowej rozłożonej na miejscu zdarzenia. Na początku służby nie wydały zakazu ich dotykania.

-  Służby działały na miejscu, a pielęgniarka, która mieszka w bloku obok zeszła na dół, założyła rękawice i zaczęła krzyczeć, że to może być skażenie biologiczne - mówi Fabjański. Jak dodaje, dopiero wtedy miejsce zostało prawidłowo zabezpieczone.

Widzisz małe pisklę? Lepiej go nie dotykaj. Odbierasz mu lekcję życia

Więcej o: