Na nowym osiedlu w Woli Mrokowskiej pod Warszawą we wtorek wieczorem nagle zgasły wszystkie światła i wyłączyła się elektronika. Sprawę opisało "Radio Kolor".
Dopływ prądu odłączono w sumie w aż 125 lokalach. Wcześniej niektórzy mieszkańcy zauważyli, że pracownicy PGE demontują ich liczniki elektryczne, ale nie rozumieli, czym jest to spowodowane. Wcześniej niektórzy lokatorzy znaleźli w swoich skrzynkach pocztowych listy z informacją, że liczniki zostaną zdemontowane przez PGE ze względów "formalno-prawnych". Inni takich pism nie otrzymali.
Pracownicy PGE nie chcieli wytłumaczyć, dlaczego odłączają prąd. Nie zgadzali się też na wstrzymanie prac, nawet gdy na miejsce wezwano policję.
- Zrobili to o godzinie 17, kiedy już zaczynał zapadać zmrok. Jest tutaj dużo ludzi, którzy mają małe dzieci - mówił w rozmowie z dziennikarzami "Radia Kolor" jeden z mieszkańców osiedla.
Rzecznik PGE Adam Rafalski tłumaczy, że powodem odłączenia prądu było nielegalne zamontowanie przyłączy do sieci energetycznej. Zaniedbań najprawdopodobniej dopuściła się firma, która miała zamontować liczniki na zlecenie dewelopera. Odłączenie przyłączy musiało nastąpić szybko, bo w grę wchodziło potencjalne zagrożenie życia mieszkańców osiedla.
- Nie były zawarte umowy przyłączeniowe, nie były wniesione opłaty, a przede wszystkim nie były wykonane odbiory technicznych urządzeń, co dla nas, czyli dostawcy energii, oznacza, że istnieje potencjalne zagrożenie dla życia ludzi - tłumaczył w rozmowie z "Radiem Kolor" rzecznik PGE.
Prąd powrócił do domów mieszkańców osiedla, bo deweloper zapewnił im tymczasowy agregat prądotwórczy. PGE analizuje sytuację i obiecuje, że decyzje w sprawie osiedla w Woli Mrokowskiej zostaną podjęte najszybciej, jak to tylko możliwe.